Trudno było wymyślić jakieś sensowne zakończenie - przecież serial był wielotorowy.Tak czy inaczej Oz jak dotychczas jest najlepszą produkcją jeśli chodzi o seriale, których akcja rozgrywa się w więzieniu.
Z postaci to żal mi było tylko Miguela Alvareza -jako jedyny chyba naprawdę się zmienił
Spoiler:
ale pozbawiony szans na wyjście z Oz znowu się poddał...
Beechera mi nie żal - zawsze był dupkiem - a po tym co zrobił Keller trudno mu będzie z tym żyć.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem zakończenie ale Keller zawarł układ z aryjczykami prawda? I dlatego zrobił co zrobił...
Trudno było wymyślić jakieś sensowne zakończenie - przecież serial był wielotorowy.Tak czy inaczej Oz jak dotychczas jest najlepszą produkcją jeśli chodzi o seriale, których akcja rozgrywa się w więzieniu.
Z postaci to żal mi było tylko Miguela Alvareza -jako jedyny chyba naprawdę się zmienił [img]http://tvshows.i365.pl/upload_files/miguel.jpg[/img] [spoiler]ale pozbawiony szans na wyjście z Oz znowu się poddał...
Beechera mi nie żal - zawsze był dupkiem - a po tym co zrobił Keller trudno mu będzie z tym żyć. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem zakończenie ale Keller zawarł układ z aryjczykami prawda? I dlatego zrobił co zrobił... [/spoiler]
Na mój gust, to Keller dziala asekuracyjnie. Z jednej strony obawia się, że Beecher zacznie współpracować z FBI, więc chce chłopaka umoczyć w zabójstwo. Z drugiej strony próbuje wywieść w pole podejrzliwego Schillingera i wkłada mu w ręce nóż, by w razie zwycięstwa któregokolwiek można było odwolać się do ciągłych animozji między panami. Ostatnia sprawa to fakt, że Keller zrozumiał, iż nie może żyć bez Beechera. Mieć go przy sobie może tylko wtedy, gdy znikną odwieczni wrogowie - aryjczycy i gdy dodatkowo załatwi Beecherwoi jakiś wyrok. Liczy na zalamanie, po którym przytuli Tobiaszka do swojego cycka (jak to już kiedyś bywało, bo w końcu totalna rezygnacja i zapaść przyciągnęła bitchera do Kellera w starszych sezonach). Kiedy rozumie, że nic z tego nie wyjdzie, chce się na swój chory sposób zapisać w jego pamięci i sprawić, by już zawsze w chwili uniesień miał w głowie obraz człowieka, który się dla niego zabił.
[spoiler]Na mój gust, to Keller dziala asekuracyjnie. Z jednej strony obawia się, że Beecher zacznie współpracować z FBI, więc chce chłopaka umoczyć w zabójstwo. Z drugiej strony próbuje wywieść w pole podejrzliwego Schillingera i wkłada mu w ręce nóż, by w razie zwycięstwa któregokolwiek można było odwolać się do ciągłych animozji między panami. Ostatnia sprawa to fakt, że Keller zrozumiał, iż nie może żyć bez Beechera. Mieć go przy sobie może tylko wtedy, gdy znikną odwieczni wrogowie - aryjczycy i gdy dodatkowo załatwi Beecherwoi jakiś wyrok. Liczy na zalamanie, po którym przytuli Tobiaszka do swojego cycka (jak to już kiedyś bywało, bo w końcu totalna rezygnacja i zapaść przyciągnęła bitchera do Kellera w starszych sezonach). Kiedy rozumie, że nic z tego nie wyjdzie, chce się na swój chory sposób zapisać w jego pamięci i sprawić, by już zawsze w chwili uniesień miał w głowie obraz człowieka, który się dla niego zabił.[/spoiler]
[spoiler]A dodatkowo mówiąc, że "zajął się aryjczykami" nie miał czasem na myśli, że podpisał z nimi pakt? Zabije się za bezpieczeństwo Beechara ?[/spoiler]
Uff, dzisiaj udało mi się skończyć 6 sezon w sumie w 3 dni pochłonąłem dwa ostatnie sezony. W niektórych odcinkach scenarzyści wykazali się podejściem w stylu "hmm co tu zrobić, żeby wkurzyć oglądającego", niemiłosiernie rozwlekając niektóre wątki
Spoiler:
chociażby telemarketing, strasznie słabe było wszystko, co z nim związane, beecherem z kellerem to można było już wymiotować po kilku odcinkach, a po ostatnim, to stwierdzam- najgorszy wątek w OZ. Sama postać Kellera, jego cwaniactwo i intrygi, gierki, wszystko to było ciekawe,postać Tobiasa też pod pewnymi względami była interesująca, ale ich wzajemna miłość- za dużo o tym było, dużo za dużo. Doszło chyba do przesytu i przerostu ilości nad jakością. Omar White był niewiarygodnie irytujący i czekałem, aż ktoś mu kuku zrobi,
za to niektóre wątki skupiały na sobie sporą uwagę
Spoiler:
jak na przykład Miguel Alvarez- aż mi się smutno zrobiło, jak sięgnął po te pigułki od tego draq queena czy czym to coś było, na sam koniec 6 sezonu. Naprawdę go polubiłem, przeszedł długą drogę i niestety- kolejny raz się poddał. Said, który pokazywał swoją brutalną naturę był takim Saidem, którego chciałem widzieć, nie spodziewałem się, że tak zginie, ale znów- postać Idzika, mimo jego irytującej maniery bytu, była dobrym posunięciem- pokazała człowieka, w życiu którego wszystko może się zmienić od jednej, przelotnej rozmowy. Bracia O'reily, Ryan ciągle kombinował i czasem się dziwiłem, że to aż niewiarygodne, że nikt się nie kapuje w jego kantach, Cyril za to dobrze przedstawiał kogoś, kto był poważnie chory na głowę i miał takie odchyły, z jednej strony- nie zasługiwał na wolność, z drugiej- czy był aż tak zły, żeby skończyć na krześle?
Za to fakt, jak skończono Oz, pozostawia jednak we mnie jakiś niedosyt... Niby dobrze, że skończono całość w takim, a nie innym momencie i nie zrobiono następnych odcinków tylko po to, by je zrobić, ale też- kurcze, chętnie bym pooglądał dalej coś, co by było równie brutalne i bezkompromisowe.
Uff, dzisiaj udało mi się skończyć 6 sezon :) w sumie w 3 dni pochłonąłem dwa ostatnie sezony. W niektórych odcinkach scenarzyści wykazali się podejściem w stylu "hmm co tu zrobić, żeby wkurzyć oglądającego", niemiłosiernie rozwlekając niektóre wątki [spoiler]chociażby telemarketing, strasznie słabe było wszystko, co z nim związane, beecherem z kellerem to można było już wymiotować po kilku odcinkach, a po ostatnim, to stwierdzam- najgorszy wątek w OZ. Sama postać Kellera, jego cwaniactwo i intrygi, gierki, wszystko to było ciekawe,postać Tobiasa też pod pewnymi względami była interesująca, ale ich wzajemna miłość- za dużo o tym było, dużo za dużo. Doszło chyba do przesytu i przerostu ilości nad jakością. Omar White był niewiarygodnie irytujący i czekałem, aż ktoś mu kuku zrobi,[/spoiler] za to niektóre wątki skupiały na sobie sporą uwagę [spoiler]jak na przykład Miguel Alvarez- aż mi się smutno zrobiło, jak sięgnął po te pigułki od tego draq queena czy czym to coś było, na sam koniec 6 sezonu. Naprawdę go polubiłem, przeszedł długą drogę i niestety- kolejny raz się poddał. Said, który pokazywał swoją brutalną naturę był takim Saidem, którego chciałem widzieć, nie spodziewałem się, że tak zginie, ale znów- postać Idzika, mimo jego irytującej maniery bytu, była dobrym posunięciem- pokazała człowieka, w życiu którego wszystko może się zmienić od jednej, przelotnej rozmowy. Bracia O'reily, Ryan ciągle kombinował i czasem się dziwiłem, że to aż niewiarygodne, że nikt się nie kapuje w jego kantach, Cyril za to dobrze przedstawiał kogoś, kto był poważnie chory na głowę i miał takie odchyły, z jednej strony- nie zasługiwał na wolność, z drugiej- czy był aż tak zły, żeby skończyć na krześle?[/spoiler]
Za to fakt, jak skończono Oz, pozostawia jednak we mnie jakiś niedosyt... Niby dobrze, że skończono całość w takim, a nie innym momencie i nie zrobiono następnych odcinków tylko po to, by je zrobić, ale też- kurcze, chętnie bym pooglądał dalej coś, co by było równie brutalne i bezkompromisowe.
wymeczylem wreszcie ostatnia serie, moje wnioski - seriale powinny odchodzic w pelni chwaly.
Jak dla mnie takim momentem byl bodajze 4 sezon, w ktorym
Spoiler:
zdinal Adebisi. Od tego momentu Oz zanotowalo zjazd z gorki.
Poniewaz do 4 sezonu usmiercono prawie wszystkie najbarwniejsze postaci, zaczeto wprowadzac coraz szybciej kolejne - coraz bardziej wydumane - by coraz szybciej je usmiercic. Sezon 6 byl juz tylko galopoada - kogo by tu jeszze wykonczyc - z naczelnikiem na czele. Az zeby mnie bolaly od naiwnosci tej sceny - wszyscy straznicy byli na imprezie i nikt nie widzial rannego naczelnika sunacego przez korytarz?
Scenarzystom zabraklo pomyslow, wiele watkow na sile - w tym mnozenie jakichs zawilosci rodzinnych i juz kompletny miszmasz ze zwrotami w watku Beecher - Keller - Schillinger z otwarto-onirycznym zakonczeniem calego serialu - dodatkowo z Makbetem w tle .
Gdybym mial wplyw na serial - zakonczylbym go w 4 sezonie - idealna klamra konczaca serie byloby wyjscie Beechera na wolnosc - tak jak serial rozpoczal sie z jego przyjsciem do Oz.
Moze troche ponarzekalem na koncowe sezony, ale i tak uwazam, ze jak dotad jest to chyba najlepszy i najodwazniejszy jak dotad serial o tematyce wieziennej.
Goraco polecam - szczegolnie pierwsze 4 sezony. Ostatnie 2 mozna obejrzec - ale nie przymuszam.
wymeczylem wreszcie ostatnia serie, moje wnioski - seriale powinny odchodzic w pelni chwaly. Jak dla mnie takim momentem byl bodajze 4 sezon, w ktorym [spoiler]zdinal Adebisi. Od tego momentu Oz zanotowalo zjazd z gorki. Poniewaz do 4 sezonu usmiercono prawie wszystkie najbarwniejsze postaci, zaczeto wprowadzac coraz szybciej kolejne - coraz bardziej wydumane - by coraz szybciej je usmiercic. Sezon 6 byl juz tylko galopoada - kogo by tu jeszze wykonczyc - z naczelnikiem na czele. Az zeby mnie bolaly od naiwnosci tej sceny - wszyscy straznicy byli na imprezie i nikt nie widzial rannego naczelnika sunacego przez korytarz? Scenarzystom zabraklo pomyslow, wiele watkow na sile - w tym mnozenie jakichs zawilosci rodzinnych i juz kompletny miszmasz ze zwrotami w watku Beecher - Keller - Schillinger z otwarto-onirycznym zakonczeniem calego serialu - dodatkowo z Makbetem w tle :). Gdybym mial wplyw na serial - zakonczylbym go w 4 sezonie - idealna klamra konczaca serie byloby wyjscie Beechera na wolnosc - tak jak serial rozpoczal sie z jego przyjsciem do Oz.[/spoiler] Moze troche ponarzekalem na koncowe sezony, ale i tak uwazam, ze jak dotad jest to chyba najlepszy i najodwazniejszy jak dotad serial o tematyce wieziennej. Goraco polecam - szczegolnie pierwsze 4 sezony. Ostatnie 2 mozna obejrzec - ale nie przymuszam. :)
Ależ ten czas leci. Już 21 lat od premiery Oz, jednego z cięższych - ale zarazem też bardziej pamiętnych - seriali, które dotąd oglądałem.
HBO z okazji rocznicy powstania serialu przygotowalo parę ciekawostek na temat tego serialu, ale niestety tylko w poście na FB, który znajdziecie także tutaj:
Tu jedynie wspomnę, że Oz nakręcono w... zgadnijcie gdzie
Spoiler:
fabryce krakersów
PS O ile dobrze kojarzę, Oz był w ogóle pierwszym serialem zamówionym przez HBO
Ależ ten czas leci. Już 21 lat od premiery Oz, jednego z cięższych - ale zarazem też bardziej pamiętnych - seriali, które dotąd oglądałem. HBO z okazji rocznicy powstania serialu przygotowalo parę ciekawostek na temat tego serialu, ale niestety tylko w poście na FB, który znajdziecie także tutaj: https://www.facebook.com/serialeTVasd/posts/1706941956092660 Tu jedynie wspomnę, że Oz nakręcono w... zgadnijcie gdzie :D [spoiler]fabryce krakersów[/spoiler]
PS O ile dobrze kojarzę, Oz był w ogóle pierwszym serialem zamówionym przez HBO :scratch:
hehe miejsce dobre
A Widzę że serial w końcu jest dostępny na hbo go pl
Chyba czas wykupić dostęp. Szczególnie że netflix jedzie trochę na ilość a z jakością ostatnio gorzej.
hehe miejsce dobre A Widzę że serial w końcu jest dostępny na hbo go pl Chyba czas wykupić dostęp. Szczególnie że netflix jedzie trochę na ilość a z jakością ostatnio gorzej.