Połączyłem wątki żeby się nie dublowały, bo jakby nie było trochę już o serialu rozmawialiśmy.
@sHChypp nie chce się czepiać, ale nie zauważyłem nigdzie informacji jakoby Stan Lee miał zająć się reżyserią jakiegokolwiek odcinka.
Co do samego serialu to muszę przyznać, że jest dobrze. Akcja dzieję się przed one-shotem, co mnie przez chwilę zastanawiało, przez co Peggy w SSR traktowana jest jak sekretarka niż prawdziwa agentka. Hayley Atwell świetnie radzie sobie z rolą sfrustrowanej i poirytowanej agentki, która jest niedoceniana przez kolegów. Jako twarda babka wypada dobrze, ale z drugiej strony na scenie balu widać, że granie pięknej, uwodzicielskiej kobiety nie przychodzi jej tak swobodnie.
W pilocie mamy akcję, jest humor kilka świetnych dialogów, czyli to czego możemy się spodziewać idąc do kina na film Marvela.
Agent Carter jednak nie jest produkcją aż tak dużego kalibru.
Dobre wrażenie robi również Jarvis, który sprawia wrażenie jakby nie za bardzo pasował do roli szpiega, ale podejrzewam, że to tylko pozory. Aktorsko jest nieźle, choć akurat jet to rola dość specyficzna przez co James D'Arcy tak naprawdę niewiele miał do zagrania.
Jarvis z Peggy tworzą świetną parę, choć na początku nie za bardzo potrafili się porozumieć to z czasem na pewno lepiej się zgrają.
Co mnie pozytywnie zaskoczyło to fragmenty filmu
Captain America i ścisłe nawiązanie do niego. W Agentach też to oczywiście było, ale tam pokazano na ekranach kilkusekundowe fragmenty, a w nowym serialu jest tego trochę więcej.
Na plus również klimat lat czterdziestych, widoki miasta ładnie przedstawiono i scenografia tego dopełnia, kostiumy oczywiście też na poziomie.
Widać, że Marvel po pierwszym sezonie MAoS czegoś się nauczył i pilot Agent Carter robi lepsze wrażenie.
Drugi odcinek kontynuuje watki podjęte w pilocie i choć mamy mniej akcji i trochę więcej dialogów to i tak jest dobrze. Co prawda ukazane jest życie Peggy poza biurem i rolą agentki, ale nie zabiera to dużo czasu antenowego i służy tylko ukazaniu roli i miejsca kobiety w społeczeństwie w tamtych czasach, co oczywiście konieczne nie było bo można się było tego domyśleć po scenach w biurze czy jadłodajni, ale widać twórcy chcą się upewnić, że amerykanie na pewno zrozumieją.
Jet też intryga, jest tajemnica. Ale co tam Lewiatan... Mnie bardziej interesuje kim jest żona Javisa

Połączyłem wątki żeby się nie dublowały, bo jakby nie było trochę już o serialu rozmawialiśmy.
@sHChypp nie chce się czepiać, ale nie zauważyłem nigdzie informacji jakoby Stan Lee miał zająć się reżyserią jakiegokolwiek odcinka.
Co do samego serialu to muszę przyznać, że jest dobrze. Akcja dzieję się przed one-shotem, co mnie przez chwilę zastanawiało, przez co Peggy w SSR traktowana jest jak sekretarka niż prawdziwa agentka. Hayley Atwell świetnie radzie sobie z rolą sfrustrowanej i poirytowanej agentki, która jest niedoceniana przez kolegów. Jako twarda babka wypada dobrze, ale z drugiej strony na scenie balu widać, że granie pięknej, uwodzicielskiej kobiety nie przychodzi jej tak swobodnie.
W pilocie mamy akcję, jest humor kilka świetnych dialogów, czyli to czego możemy się spodziewać idąc do kina na film Marvela. [i]Agent Carter[/i] jednak nie jest produkcją aż tak dużego kalibru.
Dobre wrażenie robi również Jarvis, który sprawia wrażenie jakby nie za bardzo pasował do roli szpiega, ale podejrzewam, że to tylko pozory. Aktorsko jest nieźle, choć akurat jet to rola dość specyficzna przez co James D'Arcy tak naprawdę niewiele miał do zagrania.
Jarvis z Peggy tworzą świetną parę, choć na początku nie za bardzo potrafili się porozumieć to z czasem na pewno lepiej się zgrają.
Co mnie pozytywnie zaskoczyło to fragmenty filmu [i]Captain America[/i] i ścisłe nawiązanie do niego. W Agentach też to oczywiście było, ale tam pokazano na ekranach kilkusekundowe fragmenty, a w nowym serialu jest tego trochę więcej.
Na plus również klimat lat czterdziestych, widoki miasta ładnie przedstawiono i scenografia tego dopełnia, kostiumy oczywiście też na poziomie.
Widać, że Marvel po pierwszym sezonie MAoS czegoś się nauczył i pilot Agent Carter robi lepsze wrażenie.
Drugi odcinek kontynuuje watki podjęte w pilocie i choć mamy mniej akcji i trochę więcej dialogów to i tak jest dobrze. Co prawda ukazane jest życie Peggy poza biurem i rolą agentki, ale nie zabiera to dużo czasu antenowego i służy tylko ukazaniu roli i miejsca kobiety w społeczeństwie w tamtych czasach, co oczywiście konieczne nie było bo można się było tego domyśleć po scenach w biurze czy jadłodajni, ale widać twórcy chcą się upewnić, że amerykanie na pewno zrozumieją.
Jet też intryga, jest tajemnica. Ale co tam Lewiatan... Mnie bardziej interesuje kim jest żona Javisa :)