Warto by porozmawiać o znakomitych polskich serialach - z gatunku tych, o których mówimy, że teraz takich już nie robią. Niestety
Na początek zaproponuję mojego zdecydowanego faworyta - jeśli miałbym zastosować takie sportowe zestawienie.
Ostatnio do "Dziennika" dodawany jest serial "Kariera Nikodema Dyzmy". Nabyłem sobie i odświeżyłem starą już bardzo znajomość. I okazało się, że nadal jest to jedna z najlepszych produkcji, z jakimi się zetknąłem.
Serial nic nie stracił na swojej aktualności. Kiedy śledzimy wspinanie sie na drabinie społecznej tytułowego bohatera, przed oczami stają nam współczesne kariery ludzi, którzy - gdyby świat był idealny - nic by nie znaczyli. Splot okoliczności, przypadki decydują o tym, że ktoś bez wiedzy, umiejętności (poza sprytem), kwalifikacji dociera na sam szczyt. I co najgorsze - wcale nie tak szybko (jeśli w ogóle - kto widział ten wie, jak mocno niejednoznaczna jest ostatnia scena serialu) zostaje z niego strącony.
Widzimy, jak człowiek błędnie oceniony może wzbudzać zachwyt i uznanie otoczenia. Spoglądamy ze zdumieniem, że każda głupota, którą bohater wypowie, brana jest za dobrą monetę tylko dlatego, że wszyscy są przekonani, że jest to człowiek ustosunkowany, mający szeroki krąg ważnych znajomości.
Oczywiście, pewne sceny są wyolbrzymione, nieprawdopodobne - pewnie nie każdy z nas dałby się tak nabrać - ale gdy przypomnimy sobie, że jeszcze nie tak dawno wicepremierem pewnego kraju był bezdyskusyjny prostak, to lekkie drżenie przez całe ciało przebiega.
Nie można jednak spłycić serialu do doraźnej polityki - to przede wszystkim historia o ludzkiej percepcji, o jej selektywności. Człowiek dostrzega tylko to, co chce, co w danej sytuacji jest mu użyteczne. Jest istotą podaną na manipulacje - wcale nie jakieś wyszukane sztuczki socjotechniczne, ale najprostsze metody mogą zmienić jego sposób postrzegania świata.
Jakże wymowne wydają się te sceny, w których pieniądz odgrywa główną rolę. Jaką siłę daje, jak niesamowicie zwiększa ludzkie możliwości. I jak zmienia całe życie człowieka - z kompletnego marginesu może wydźwignąć go do najwyższych zaszczytów.
Nie byłoby tego serialu bez genialnego Romana Wilhelmiego (podaję link do informacji o aktorze, jeśli ktoś nie zna: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/11234). Jego kreacja to absolutne mistrzostwo świata. Potrafi być ujmująco bezbronny, by za chwilę stać się cynicznym graczem na scenie społeczno-politycznej. Twarz aktora, jej mimika, wyraz to dzieło sztuki. To jedna z wybitniejszych kreacji w ogóle, podejrzewam, że na świecie. Choćby dla niego warto ten serial zobaczyć. (A przecież w serialu "Alternatywy 4" czeka nas jego drugie - równie wybitne - wcielenie - gospodarz domu Anioł.)
No to tyle ode mnie. Mam nadzieję, że znajdą się miłośnicy starszych, polskich seriali i wątek sobie pożyje, a nie umrze, rozpadnie się, zniknie w forumowych czeluściach