Sytuacja coraz bardziej się rozwija, naczelny zły jest o wiele gorszy od wuja, który coraz bardziej się staje uczuciowy Bardzo interesujące są motywacje, którymi kieruje się brodaty tumorzak, w końcu przecież sprawa dotyczy jego własnego gatunku. No i ten Tanatos - naprawdę wciągająca historia przestrzeni, między życiem a śmiercią. Cieszy też, że nadal młodzi bohaterowie nie są infantylni, a ich rozterki ciągle wydają się autentyczne
Sytuacja coraz bardziej się rozwija, naczelny zły jest o wiele gorszy od wuja, który coraz bardziej się staje uczuciowy :) Bardzo interesujące są motywacje, którymi kieruje się brodaty tumorzak, w końcu przecież sprawa dotyczy jego własnego gatunku. No i ten Tanatos - naprawdę wciągająca historia przestrzeni, między życiem a śmiercią. Cieszy też, że nadal młodzi bohaterowie nie są infantylni, a ich rozterki ciągle wydają się autentyczne :)
Jak dla nie serial trochę stracił ze swojego uroku.
Owszem coś się dzieje, ale nie ma tego co wcześniej, tego pazura, że się tak wyrażę.
Spoiler:
Relacja głównego bohatera z Astrid straciła na dynamice i zeszła na drugi plan odkąd Stephen wyjawił jej swój sekret. Natomiast jego relacja z Carą wydaje mi się sztuczna, mało racjonalna i naciągana. Coć oboje ciągnie do siebie to trochę na siłę, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Główny zły jest tak zły, że aż karykaturalny i jego motywację nie za bardzo mnie obchodzą, chce żeby jak najszybciej zniknął. Już wolałem jako tego złego wujka Stephena,który przynajmniej nie jest taki jednowymiarowy i w najnowszym odcinku daje tego przykład.
No i chyba się z deka pospieszyłem z pochwałą dla Amella, że nie jest drewniany, bo o ile w początkowych odcinkach jeszcze jakoś mu to wychodziło to w kolejnych odcinkach, gdzie ma coś więcej do zagrania to wychodzi jego brak warsztatu... i tutaj widać znaczącą różnicę, bo jego kuzyn, który gra w "Arrow" zrobił ogromne postępy i gra coraz lepiej.
Finał jesieni taki sobie muszę przyznać. Gdyby nie wątek Morgan odcinek były nijaki, a tak to mamy trochę urozmaicenia.
Mam nadzieję, że to tylko potknięcie i serial wróci w lepszej formie.
Jak dla nie serial trochę stracił ze swojego uroku. Owszem coś się dzieje, ale nie ma tego co wcześniej, tego pazura, że się tak wyrażę. [spoiler]Relacja głównego bohatera z Astrid straciła na dynamice i zeszła na drugi plan odkąd Stephen wyjawił jej swój sekret. Natomiast jego relacja z Carą wydaje mi się sztuczna, mało racjonalna i naciągana. Coć oboje ciągnie do siebie to trochę na siłę, a przynajmniej tak mi się wydaje.[/spoiler]
Główny zły jest tak zły, że aż karykaturalny i jego motywację nie za bardzo mnie obchodzą, chce żeby jak najszybciej zniknął. Już wolałem jako tego złego wujka Stephena,który przynajmniej nie jest taki jednowymiarowy i w najnowszym odcinku daje tego przykład.
No i chyba się z deka pospieszyłem z pochwałą dla Amella, że nie jest drewniany, bo o ile w początkowych odcinkach jeszcze jakoś mu to wychodziło to w kolejnych odcinkach, gdzie ma coś więcej do zagrania to wychodzi jego brak warsztatu... i tutaj widać znaczącą różnicę, bo jego kuzyn, który gra w "Arrow" zrobił ogromne postępy i gra coraz lepiej.
Finał jesieni taki sobie muszę przyznać. Gdyby nie wątek Morgan odcinek były nijaki, a tak to mamy trochę urozmaicenia. Mam nadzieję, że to tylko potknięcie i serial wróci w lepszej formie.
To bardzo rzetelny serial. Znakomicie ogląda się najnowsze odcinki, nawet wtedy, kiedy wchodzimy w sferę nastoletnich problemów, bo te są rozgrywane bardzo dobrze, co widać choćby w przypadku reakcji głównego bohatera na nowego mężczyznę w życiu jego matki - zepchnięcie z klifu było niezłe No i pojawia się wątek, bardzo logiczny, brata... Również wątek przyjaciółki Stephena rozrósł się solidnie i wprowadza wcale niebanalne pytania o to, jak bardzo można wpłynąć na czyjeś życie. Ciekawy był epizod o psychopacie wśród "ludzi jutra", który czerpał narkotyczną przyjemność z doprowadzania ludzi na skraj życia i śmierci - jak wiadomo, "tumorowcy" nie mogą zabijać... I z tym w sumie mam problem - bo to jest jedna z większych luk logicznych serialu. Trzaskają się po gębach, cuda sztuk walki wyczyniają, spychają ludzi ze skarp - to wszystko potencjalnie też może skończyć się śmiercią człowieka. Gdzie więc leży granica? Kiedy uaktywnia im się ten gen? Ale to detal - bardzo przyjemnie się ogląda tę solidną, dobrze zagraną historię
To bardzo rzetelny serial. Znakomicie ogląda się najnowsze odcinki, nawet wtedy, kiedy wchodzimy w sferę nastoletnich problemów, bo te są rozgrywane bardzo dobrze, co widać choćby w przypadku reakcji głównego bohatera na nowego mężczyznę w życiu jego matki - zepchnięcie z klifu było niezłe :) No i pojawia się wątek, bardzo logiczny, brata... Również wątek przyjaciółki Stephena rozrósł się solidnie i wprowadza wcale niebanalne pytania o to, jak bardzo można wpłynąć na czyjeś życie. Ciekawy był epizod o psychopacie wśród "ludzi jutra", który czerpał narkotyczną przyjemność z doprowadzania ludzi na skraj życia i śmierci - jak wiadomo, "tumorowcy" nie mogą zabijać... I z tym w sumie mam problem - bo to jest jedna z większych luk logicznych serialu. Trzaskają się po gębach, cuda sztuk walki wyczyniają, spychają ludzi ze skarp - to wszystko potencjalnie też może skończyć się śmiercią człowieka. Gdzie więc leży granica? Kiedy uaktywnia im się ten gen? Ale to detal - bardzo przyjemnie się ogląda tę solidną, dobrze zagraną historię :)
Mam ostatnio dość głupi zwyczaj podglądania odcinka, zanim go obejrzę w całości. Sam nie wiem, z czego mi się to wzięło O ile w przypadku finałów sezonów seriali ulubionych miało to swój sens, po prostu nie miałem dość siły, żeby się stresować np. losami głównego bohatera, to sobie rzucałem okiem, co się stanie na końcu, a później już w skupieniu oglądałem Ale z powodu tej przypadłości, może to jakaś nowa jednostka chorobowa związana z oglądaniem seriali, zajrzałem w rezultacie na zakończenie najnowszego odcinka tego serialu i zaskoczyłem się tak, jak dawno mi się to nie zdarzyło... Pozytywnie. Później sobie pooglądałem więcej, jak będą napisy to obejrzę na spokojnie, ale ten odcinek potwierdza to, co pisałem wcześniej - TO NIE JEST ZWYCZAJNY SERIAL MŁODZIEŻOWY, ALE BARDZO DOBRY SERIAL W OGÓLE, KTÓREGO CZĘŚĆ BOHATERÓW TO LUDZIE MŁODZI
Mam ostatnio dość głupi zwyczaj podglądania odcinka, zanim go obejrzę w całości. Sam nie wiem, z czego mi się to wzięło :scratch: O ile w przypadku finałów sezonów seriali ulubionych miało to swój sens, po prostu nie miałem dość siły, żeby się stresować np. losami głównego bohatera, to sobie rzucałem okiem, co się stanie na końcu, a później już w skupieniu oglądałem :) Ale z powodu tej przypadłości, może to jakaś nowa jednostka chorobowa związana z oglądaniem seriali, zajrzałem w rezultacie na zakończenie najnowszego odcinka tego serialu i zaskoczyłem się tak, jak dawno mi się to nie zdarzyło... Pozytywnie. Później sobie pooglądałem więcej, jak będą napisy to obejrzę na spokojnie, ale ten odcinek potwierdza to, co pisałem wcześniej - TO NIE JEST ZWYCZAJNY SERIAL MŁODZIEŻOWY, ALE BARDZO DOBRY SERIAL W OGÓLE, KTÓREGO CZĘŚĆ BOHATERÓW TO LUDZIE MŁODZI :)
Czyli muszę go zapisać w kolejce do oglądania, tj mam na dysku, ale póki co leży tam odłogiem.
A schorzenie o którym piszesz, - ciekawość, to pierwszy stopień do piekła.
Czyli muszę go zapisać w kolejce do oglądania, tj mam na dysku, ale póki co leży tam odłogiem. A schorzenie o którym piszesz, - ciekawość, to pierwszy stopień do piekła. ;)
Mocny ostatni odcinek przed przerwą "igrzyskową". Naprawdę spodziewałem się że ten serial będzie słabszy, a tu proszę, staje się jednym z moich ulubionych.
Mocny ostatni odcinek przed przerwą "igrzyskową". Naprawdę spodziewałem się że ten serial będzie słabszy, a tu proszę, staje się jednym z moich ulubionych.
The Tommorrow People to serial bardzo nierówny. O ile pierwsze odcinki mnie kupiły to później już nie było tak kolorowo, odcinki przed przerwą trochę podniosły poziom, ale te po przerwie nie zdołały go utrzymać i dopiero dwa ostatnie odcinki pokazują, że TTP może być naprawdę ciekawe i wciągające. Bo tutaj chodzi o historię, główny wątek, a z tym bywało różnie.
Wiem, że młodzi ludzie, że problemy ale nie na tym się serial powinien skupiać i w przeciwieństwie do Bostonq'ua nie twierdzę, że to bardzo dobry serial. To jest produkcja "ledwie" dobra, bo jak napisałem wcześniej bardzo nierówna, a przez to ogólna ocena spada.
Dwa ostatnie odcinki jednak pokazują, że serial może zaskoczyć Poziom tutaj mamy o niebo lepszy i sama historia bardziej emocjonująca, a przez co chce się oglądać. A po takim cliffie jaki nam zaserwowano w trzynastym odcinku (nie to żebym się nie spodziewał, bo scena w biurze Ultry to wystarczająca podpowiedź), ale ciekawi mnie jak pociągną to dalej.
The Tommorrow People to serial bardzo nierówny. O ile pierwsze odcinki mnie kupiły to później już nie było tak kolorowo, odcinki przed przerwą trochę podniosły poziom, ale te po przerwie nie zdołały go utrzymać i dopiero dwa ostatnie odcinki pokazują, że TTP może być naprawdę ciekawe i wciągające. Bo tutaj chodzi o historię, główny wątek, a z tym bywało różnie. Wiem, że młodzi ludzie, że problemy ale nie na tym się serial powinien skupiać i w przeciwieństwie do Bostonq'ua nie twierdzę, że to bardzo dobry serial. To jest produkcja "ledwie" dobra, bo jak napisałem wcześniej bardzo nierówna, a przez to ogólna ocena spada. Dwa ostatnie odcinki jednak pokazują, że serial może zaskoczyć :) Poziom tutaj mamy o niebo lepszy i sama historia bardziej emocjonująca, a przez co chce się oglądać. A po takim cliffie jaki nam zaserwowano w trzynastym odcinku (nie to żebym się nie spodziewał, bo scena w biurze Ultry to wystarczająca podpowiedź), ale ciekawi mnie jak pociągną to dalej.
To było do przewidzenia. Serial miał potencjał, ale został zmarnowany. Po całkiem niezłym początku, serial zaliczał spadek przy każdym kolejnym odcinku, aż do powrotu po przerwie jesienno-zimowej, gdzie było coraz lepiej. Ale im bliżej końca tym gorzej... a szkoda.
Nie będę płakał po tym serialu.
To było do przewidzenia. Serial miał potencjał, ale został zmarnowany. Po całkiem niezłym początku, serial zaliczał spadek przy każdym kolejnym odcinku, aż do powrotu po przerwie jesienno-zimowej, gdzie było coraz lepiej. Ale im bliżej końca tym gorzej... a szkoda. Nie będę płakał po tym serialu.