No i nareszcie pojawia sie Wakefield, wychodzi na to ze tylko on zabija... co troche mnie rozczarowalo bo to najbardziej banalne rozwiazanie.. no chyba ze jeszcze cos nieoczekiwanego sie zdarzy
Nowy odcinek jest swietny.. [spoiler] No i nareszcie pojawia sie Wakefield, wychodzi na to ze tylko on zabija... co troche mnie rozczarowalo bo to najbardziej banalne rozwiazanie.. no chyba ze jeszcze cos nieoczekiwanego sie zdarzy [/spoiler]
Niee to nie Wakefield, nie sądzę. Wtedy genialne 10 odcinków poszłoby się je**ć na rzecz tak przewidywalnego zakończenia, że klękajcie narody. Już nam sugerowali że to ojciec Madison, Abby i Szeryf, dwa z tych typów okazały się błędne. Niestety zanosi się, że to nie będzie również Abby - za bardzo by już musieli się tu nakombinować. Ale idąc tym tropem, każdy siedział w domku gdy Maggie była wieszana, więc zostaje nam Jimmy (yes! yes!), Wakefield (oh no oh no), bądź kolaboracja obydwu (nie taki zły pomysł... chociaż pomyślcie - rehabilitacja Wakefielda, poświęcającego się za Abby - czy to nie byłoby uber-cool? ). Mam szczere nadzieje, że to celowy wybieg twórców serialu, i że w finale zostaniemy jakoś zaskoczeni i to będzie ktoś z początkowej 25tki.
Serial stoi teraz na rozdrożu, albo będzie dla mnie kanonem zajebistości serialowej tak jak piszę poniżej, albo jedną z większych porażek. Zresztą kto by ujawnił mordercę dwa odcinki przed końcem? To co, teraz by się miała z tego robić "Teksańska masakra"? niee. Nie wierzę że to Wakefield.
Kogo obstawiam? Abby oczywiście, bo nieelegancko zmieniać swoje typy.
Harper's Island to jeden z ok. 5 najlepszych seriali jakie widziałem. Trudno to porównywać do rozbudowanych, wielosezonowych historii jak LOST czy BSG, bo tam i zżycie się z bohaterami jest większe, i serial się ogląda przez parę lat (jeśli się jest na bieżąco), więc odbiór jest inny.
HI to obok Day Breaka i Californication jedyny "krótki" serial który będę uparcie wszystkim polecał.
Z zaznaczeniem, że ostatnie dwa odcinki to naturalnie mogą jeszcze zmienić, więcej o tym napisałem w spoilerze. Ale na razie jest mega.
[spoiler]Niee to nie Wakefield, nie sądzę. Wtedy genialne 10 odcinków poszłoby się je**ć na rzecz tak przewidywalnego zakończenia, że klękajcie narody. Już nam sugerowali że to ojciec Madison, Abby i Szeryf, dwa :D z tych typów okazały się błędne. Niestety zanosi się, że to nie będzie również Abby - za bardzo by już musieli się tu nakombinować. Ale idąc tym tropem, każdy siedział w domku gdy Maggie była wieszana, więc zostaje nam Jimmy (yes! yes!), Wakefield (oh no oh no), bądź kolaboracja obydwu (nie taki zły pomysł... chociaż pomyślcie - rehabilitacja Wakefielda, poświęcającego się za Abby - czy to nie byłoby uber-cool? :) ). Mam szczere nadzieje, że to celowy wybieg twórców serialu, i że w finale zostaniemy jakoś zaskoczeni i to będzie ktoś z początkowej 25tki.
Serial stoi teraz na rozdrożu, albo będzie dla mnie kanonem zajebistości serialowej tak jak piszę poniżej, albo jedną z większych porażek. Zresztą kto by ujawnił mordercę dwa odcinki przed końcem? To co, teraz by się miała z tego robić "Teksańska masakra"? :) niee. Nie wierzę że to Wakefield.
Kogo obstawiam? Abby oczywiście, bo nieelegancko zmieniać swoje typy.[/spoiler]
Harper's Island to jeden z ok. 5 najlepszych seriali jakie widziałem. Trudno to porównywać do rozbudowanych, wielosezonowych historii jak LOST czy BSG, bo tam i zżycie się z bohaterami jest większe, i serial się ogląda przez parę lat (jeśli się jest na bieżąco), więc odbiór jest inny.
HI to obok Day Breaka i Californication jedyny "krótki" serial który będę uparcie wszystkim polecał.
Z zaznaczeniem, że ostatnie dwa odcinki to naturalnie mogą jeszcze zmienić, więcej o tym napisałem w spoilerze. Ale na razie jest mega.
Najlepszy odcinek sezonu [spoiler]Właśnie obejrzałem odcinek i o mało ze strachu się nie posrałem,ciekaw jestem tylko czy zabija Wakefild sam czy z kimś[/spoiler]
jak to tradycyjnie bywa, napięcie opada, gdy zobaczymy potwora. Niby w sumie do tego prowadziła fabuła, ale jakoś lepiej się czułem, gdy główny łobuz - przynajmniej teoretyczny - pozostawał w cieniu i zza winkla sukcesywnie zmniejszał populację bohaterów. Cały czas liczyłem, że znana twarz na zdjęciach wcale nie oznacza, że aktor musi się pojawić osobiście - to byłby całkiem ciekawy i raczej nie tak często stosowany zabieg. No ale się pojawił Choć zakładam, podobnie jak Shedao, że coś jeszcze wydarzyć się może, bo taka dość prosta odpowiedź jak na to, co twórcy próbowali zmontować, nie jest zbytnio satysfakcjonująca (się człowiek naoglądał, to już poczciwe wskazanie mordercy, cholera, nie wystarcza ).
[spoiler] jak to tradycyjnie bywa, napięcie opada, gdy zobaczymy potwora. Niby w sumie do tego prowadziła fabuła, ale jakoś lepiej się czułem, gdy główny łobuz - przynajmniej teoretyczny - pozostawał w cieniu i zza winkla sukcesywnie zmniejszał populację bohaterów. Cały czas liczyłem, że znana twarz na zdjęciach wcale nie oznacza, że aktor musi się pojawić osobiście - to byłby całkiem ciekawy i raczej nie tak często stosowany zabieg. No ale się pojawił :) Choć zakładam, podobnie jak Shedao, że coś jeszcze wydarzyć się może, bo taka dość prosta odpowiedź jak na to, co twórcy próbowali zmontować, nie jest zbytnio satysfakcjonująca (się człowiek naoglądał, to już poczciwe wskazanie mordercy, cholera, nie wystarcza :) ). [/spoiler]
Z Wakefielda zrobili niestety terminatora! Trish strzelająca bez sensu w drzwi z dwururki = wakefield wychodzi bez szwanku! Sully z Dannym strzelają do drzwi za którymi jest prawdopodobnie wąski korytarz i nic więcej = wakefield wkłada jeszcze dzidę żeby ich postraszyć! Abby albo Henry (nie pamiętam kto strzelał)
strzelają do wakefielda = nie trafiają! Później Cal strzela i trafia pół metra obok jego stopy. No ludzie święci?! Co to kużwa? Wojownicze żółwie ninja?
Klimat w odcinku świetny! Złe postacie zginęły bo akurat Cala i Chloe darzyłem największą sympatią! Sama postać wakefielda świetna,aktor świetny no ale... god mode on? Bez takich! Wątek Jimmiego jakoś tak z boku został,mam nadzieję że przebije on wątek wakefielda w następnych odcinkach.
[spoiler]Z Wakefielda zrobili niestety terminatora! Trish strzelająca bez sensu w drzwi z dwururki = wakefield wychodzi bez szwanku! Sully z Dannym strzelają do drzwi za którymi jest prawdopodobnie wąski korytarz i nic więcej = wakefield wkłada jeszcze dzidę żeby ich postraszyć! Abby albo Henry (nie pamiętam kto strzelał) strzelają do wakefielda = nie trafiają! Później Cal strzela i trafia pół metra obok jego stopy. No ludzie święci?! Co to kużwa? Wojownicze żółwie ninja? Klimat w odcinku świetny! Złe postacie zginęły bo akurat Cala i Chloe darzyłem największą sympatią! Sama postać wakefielda świetna,aktor świetny no ale... god mode on? Bez takich! Wątek Jimmiego jakoś tak z boku został,mam nadzieję że przebije on wątek wakefielda w następnych odcinkach.[/spoiler]
To Jimmy jest kluczem do wszystkiego. Wakefield zabił kilu z nich, może tyle samo osób ile zabił kilka lat temu. Natomiast Jimmy na własną rękę odwala resztę roboty. Możliwe, że obaj nie mają wspólnego interesu.
Klimat odcinka kapitalny! Tylko cała ta otoczka jest spieprzona przez te wszystkie nieudane próby zabicia Wakefielda. Ludzie z SG nie trafić w tak duży obiekt, z tak bliska?! Porażka!
Coś mi mówi, że Wakefield może jednak zginąć w następnym odcinku. Ale nie znaczy to, że ludzie przestaną być zabijani..
A mnie się zaczyna wydawać, że [spoiler]To Jimmy jest kluczem do wszystkiego. Wakefield zabił kilu z nich, może tyle samo osób ile zabił kilka lat temu. Natomiast Jimmy na własną rękę odwala resztę roboty. Możliwe, że obaj nie mają wspólnego interesu. Klimat odcinka kapitalny! Tylko cała ta otoczka jest spieprzona przez te wszystkie nieudane próby zabicia Wakefielda. Ludzie z SG nie trafić w tak duży obiekt, z tak bliska?! Porażka! Coś mi mówi, że Wakefield może jednak zginąć w następnym odcinku. Ale nie znaczy to, że ludzie przestaną być zabijani..[/spoiler]
No cóż. Odcinek dobry w ciul, ale jednoczenie i bardzo rozczarowujący. Czyli mamy Wakefield + ?Jimmy?. Lepsze to niż sam Wakefield, ale... i tak, no, nie. Czarno na białym nam powiedziano, że JW jest jednym z zabójców, wyszedł z ukrycia żeby zaserwować nam jedne z najpiękniejszych śmierci w serialu - Shane'a i potem C&C - mega mi się podobało. Mamy rzeź jak przystało, w końcu poszły pierwszoplanowe charaktery - szkoda ich, bo C&C bardzo lubiłem, no ale to oznacza tylko że były one dobrze zagrane.
No ciekawe jak to się wszystko skończy. Wciąż mam nadzieję, że zostanę czymś zaskoczony.
[spoiler]No cóż. Odcinek dobry w ciul, ale jednoczenie i bardzo rozczarowujący. Czyli mamy Wakefield + ?Jimmy?. Lepsze to niż sam Wakefield, ale... i tak, no, nie. Czarno na białym nam powiedziano, że JW jest jednym z zabójców, wyszedł z ukrycia żeby zaserwować nam jedne z najpiękniejszych śmierci w serialu - Shane'a i potem C&C - mega mi się podobało. Mamy rzeź jak przystało, w końcu poszły pierwszoplanowe charaktery - szkoda ich, bo C&C bardzo lubiłem, no ale to oznacza tylko że były one dobrze zagrane.[/spoiler]
No ciekawe jak to się wszystko skończy. Wciąż mam nadzieję, że zostanę czymś zaskoczony.
Wakefield porusza się z prędkością światła po wyspie. Henry i Abby biegną za nim, a on ma czas zabić C&C i to jeszcze spory kawałek od nich. Takich momentów było kilka.
Jak chyba wszystkim, szkoda mi doktora ostatniego kontaktu czyli Cala, bo on od początku był postacią wprowadzającą sporo humoru w ten ponury serial. Miał kilka niezłych wejść, choćby cała afera z gubieniem i odzyskiwaniem pierścionka, wiszeniem cały dzień na drzewie czy zmyłka ze stronami samochodu
Mnie jeszcze denerwuje to, że [spoiler]Wakefield porusza się z prędkością światła po wyspie. Henry i Abby biegną za nim, a on ma czas zabić C&C i to jeszcze spory kawałek od nich. Takich momentów było kilka. Jak chyba wszystkim, szkoda mi doktora ostatniego kontaktu czyli Cala, bo on od początku był postacią wprowadzającą sporo humoru w ten ponury serial. Miał kilka niezłych wejść, choćby cała afera z gubieniem i odzyskiwaniem pierścionka, wiszeniem cały dzień na drzewie czy zmyłka ze stronami samochodu[/spoiler]
Ja właśnie obejrzałem odcinek i muszę powiedzieć że
Spoiler:
zdziwiło mnie to że po zabiciu szeryfa Wakafield postanowił zmienić taktykę,nie zabija już pojedynczo,tylko wchodzi np.do tego baru i robi co chce.
Na 90% w sprawę jest zamieszany Jimmy po tym jak Madison znalazła artykuły na strychu w domu szeryfa.No i największy minus to oczywiście to strzelanie przez drzwi - Trish strzeliła 2 razy a tamten sobie otwiera drzwi i w ogóle po nim nie widać żeby dostał. A więc zostali tylko Jiimy,Henry,Danny,Sully,Aby,Shea,Trish
Wydaje mi się że w następnym odcinku łupem Wakefielda padną Danny lub Sally i któraś z kobiet.
Ja właśnie obejrzałem odcinek i muszę powiedzieć że [spoiler]zdziwiło mnie to że po zabiciu szeryfa Wakafield postanowił zmienić taktykę,nie zabija już pojedynczo,tylko wchodzi np.do tego baru i robi co chce. Na 90% w sprawę jest zamieszany Jimmy po tym jak Madison znalazła artykuły na strychu w domu szeryfa.No i największy minus to oczywiście to strzelanie przez drzwi - Trish strzeliła 2 razy a tamten sobie otwiera drzwi i w ogóle po nim nie widać żeby dostał. A więc zostali tylko Jiimy,Henry,Danny,Sully,Aby,Shea,Trish
Wydaje mi się że w następnym odcinku łupem Wakefielda padną Danny lub Sally i któraś z kobiet.[/spoiler]
Tak jak przypuszczałem już po poprzednim odcinku, napięcie wraz z ujawnieniem jednostki wrażej w formie osobowej spadło i to dość boleśnie odczuwalnie. No bo co teraz zostało? Owszem, zgadzam się, że są bardzo ładne śmierci (jakkolwiek to niezdrowo brzmi), twórcy faktycznie nie oszczędzają nikogo - jak choćby w przypadku tego sympatycznego angielskiego doktora - ale poza tym - co więcej? Tak jak piszecie - aktor spisuje się w roli łobuza znakomicie, ale co z tego, skoro - znowu jak piszecie - działa na kodach, nic Mu nie można zrobić, a przepraszam, ale mylić go z typowym psycholem ze slashera nie można, twórcy starali się nie iść całkowicie w stronę tego gatunku, wszak to nie miał być Jason, który wstaje za każdym razem, obojętnie, co mu zrobią - tutaj Wakefield nawet nie oberwał, kule go omijają - Sylar? Generalnie nie podoba mi się to, w którą stronę serial zmierza. Świetna atmosfera z poprzednich odcinków gdzieś uleciała. Ale też mam nadzieję, że jednak twórcy czymś jeszcze zaskoczą, wszak to nie ostatni odcinek
[spoiler] Tak jak przypuszczałem już po poprzednim odcinku, napięcie wraz z ujawnieniem jednostki wrażej w formie osobowej spadło i to dość boleśnie odczuwalnie. No bo co teraz zostało? Owszem, zgadzam się, że są bardzo ładne śmierci (jakkolwiek to niezdrowo brzmi), twórcy faktycznie nie oszczędzają nikogo - jak choćby w przypadku tego sympatycznego angielskiego doktora - ale poza tym - co więcej? Tak jak piszecie - aktor spisuje się w roli łobuza znakomicie, ale co z tego, skoro - znowu jak piszecie - działa na kodach, nic Mu nie można zrobić, a przepraszam, ale mylić go z typowym psycholem ze slashera nie można, twórcy starali się nie iść całkowicie w stronę tego gatunku, wszak to nie miał być Jason, który wstaje za każdym razem, obojętnie, co mu zrobią - tutaj Wakefield nawet nie oberwał, kule go omijają - Sylar? ;) Generalnie nie podoba mi się to, w którą stronę serial zmierza. Świetna atmosfera z poprzednich odcinków gdzieś uleciała. Ale też mam nadzieję, że jednak twórcy czymś jeszcze zaskoczą, wszak to nie ostatni odcinek :) [/spoiler]
Tak jak przypuszczałem już po poprzednim odcinku, napięcie wraz z ujawnieniem jednostki wrażej w formie osobowej spadło i to dość boleśnie odczuwalnie. No bo co teraz zostało?
Spoiler:
Jak to co? John Wakefield na polowaniu nastąpiło kompletne przekalibrowanie sedna serialu, wcześniej było to odkrywanie kto jest mordercą (niby jest jeszcze ten potencjalny drugi, ale to już nie to samo, wraz z chwilą kiedy na ekranie zobaczyliśmy jak Wakefield zabija Nikki - bo z Szeryfem nie było to jeszcze pokazane wprost - pękła pewna bańka, uleciała ta magia). Jednak to nie znaczy, że nie dostajemy nic w zamian - genialny Callum Keith Rennie sprawia, że cały 11 odcinek to nic innego jak budowanie KULTU Johna Wakefielda, za każdym razem jak się pojawia noty odcinka idą do góry, jak już mówiłem, scena śmierci Shane'a (i potem pokazanie widzowi, co się stało z jego ciałem) to mistrzostwo, tak samo C/C - duże zaskoczenie, a jednocześnie kapitalne zakończenie ich wątków; troje lubianych przeze mnie bohaterów spotkał tak dobry koniec jak tylko mógł, bo jednak nie czarujmy się, randomowy harpun spoza kadru to nie to samo co otwarta walka 1vs1. Doszliśmy w Harpersie do tego momentu, gdzie nie można już dalej budować napięcia, było ono nam stopniowane przez prawie 10 godzin - teraz czas na dziki rampage po wyspie, otwartą konfrontację z mordercą.
Wakefield jest w 100% taki jak powinien być, a nawet lepszy. Czepiacie się że bohaterowie co chwila do niego strzelają i nie trafiają itd, chyba trochę straciliście poczucie rzeczywistości, wszyscy oglądamy serial, serial z pogranicza thrilleru i slashera, tu przecież z definicji dzieją się nierealistyczne rzeczy - tak samo albo i bardziej nierealistyczne jak "nieśmiertelność" Wakefielda jest chociażby to że nikt z zewnątrz nie zainteresował się co to się dzieje na wyspie. Rozumiem że linie telefoniczne itd zostały zniszczone, ale ludzie, żyjemy w XXI wieku, jeśli na wyspie koło US of America zacząłby grasować masowy morderca, zabijając i WYSADZAJĄC!! kogo i co się da, po kilku chwilach wojska guru Obamy zrównałyby Harpersa z ziemią za pomocą nalotów dywanowych i hurrra, jeden przestępca mniej, sukces nowej administracji. (tak, dla mniej rozumnych, żartuję sobie, ale chcę pokazać tłumowi żądnemu wiedzy że może lepiej czasem jest siąść sobie wygodnie w fotelu z piwkiem i pizzą i czerpać czystą przyjemność z seansu a nie doszukiwać się nielogiczności tam gdzie mamy do czynienia z czystym przypadkiem tworzenia KULTU postaci.
[quote="Bostonq"][spoiler] Tak jak przypuszczałem już po poprzednim odcinku, napięcie wraz z ujawnieniem jednostki wrażej w formie osobowej spadło i to dość boleśnie odczuwalnie. No bo co teraz zostało? [/spoiler][/quote]
[spoiler]Jak to co? John Wakefield na polowaniu :) nastąpiło kompletne przekalibrowanie sedna serialu, wcześniej było to odkrywanie kto jest mordercą (niby jest jeszcze ten potencjalny drugi, ale to już nie to samo, wraz z chwilą kiedy na ekranie zobaczyliśmy jak Wakefield zabija Nikki - bo z Szeryfem nie było to jeszcze pokazane wprost - pękła pewna bańka, uleciała ta magia). Jednak to nie znaczy, że nie dostajemy nic w zamian - genialny Callum Keith Rennie sprawia, że cały 11 odcinek to nic innego jak budowanie KULTU Johna Wakefielda, za każdym razem jak się pojawia noty odcinka idą do góry, jak już mówiłem, scena śmierci Shane'a (i potem pokazanie widzowi, co się stało z jego ciałem) to mistrzostwo, tak samo C/C - duże zaskoczenie, a jednocześnie kapitalne zakończenie ich wątków; troje lubianych przeze mnie bohaterów spotkał tak dobry koniec jak tylko mógł, bo jednak nie czarujmy się, randomowy harpun spoza kadru to nie to samo co otwarta walka 1vs1. Doszliśmy w Harpersie do tego momentu, gdzie nie można już dalej budować napięcia, było ono nam stopniowane przez prawie 10 godzin - teraz czas na dziki rampage po wyspie, otwartą konfrontację z mordercą.
Wakefield jest w 100% taki jak powinien być, a nawet lepszy. Czepiacie się że bohaterowie co chwila do niego strzelają i nie trafiają itd, chyba trochę straciliście poczucie rzeczywistości, wszyscy oglądamy serial, serial z pogranicza thrilleru i slashera, tu przecież z definicji dzieją się nierealistyczne rzeczy - tak samo albo i bardziej nierealistyczne jak "nieśmiertelność" Wakefielda jest chociażby to że nikt z zewnątrz nie zainteresował się co to się dzieje na wyspie. Rozumiem że linie telefoniczne itd zostały zniszczone, ale ludzie, żyjemy w XXI wieku, jeśli na wyspie koło US of America zacząłby grasować masowy morderca, zabijając i WYSADZAJĄC!! kogo i co się da, po kilku chwilach wojska guru Obamy zrównałyby Harpersa z ziemią za pomocą nalotów dywanowych i hurrra, jeden przestępca mniej, sukces nowej administracji. (tak, dla mniej rozumnych, żartuję sobie, ale chcę pokazać tłumowi żądnemu wiedzy że może lepiej czasem jest siąść sobie wygodnie w fotelu z piwkiem i pizzą i czerpać czystą przyjemność z seansu a nie doszukiwać się nielogiczności tam gdzie mamy do czynienia z czystym przypadkiem tworzenia KULTU postaci. [/spoiler]
Głównie pisałem na temat napięcia, nastroju. A tego być nie może, gdy bohater jest skrajnie nieśmiertelny. Jak tu się emocjonować, gdy postać łazi, gdzie chce, robi, co chce, jest odporna na wszelkie ataki. Oczywiście, że rozumiem zasady rządzące gatunkiem, ale zważ, że nawet w typowych slasherach można było łobuza dźgnąć, uderzyć, czasem nawet prawie zabić, po czym on sobie wstawał. Nieprawdopodobne? Oczywiście, ale taka jest konwencja. W przypadku tego serialu, mieliśmy do czynienia jednak z większym nastawieniem na zagadkę. Dopóki mordercy nie było widać, nawet najbardziej nierealistyczne elementy, zbrodnie służyły właśnie kreowaniu KULTU, o którym piszesz. Gdy się pojawił, stał się nikim więcej (przynajmniej na razie), jak kolejnym terminatorem, jakich wielu. I nie ma mowy o żadnym KULCIE. Tak to widzę
[spoiler]Głównie pisałem na temat napięcia, nastroju. A tego być nie może, gdy bohater jest skrajnie nieśmiertelny. Jak tu się emocjonować, gdy postać łazi, gdzie chce, robi, co chce, jest odporna na wszelkie ataki. Oczywiście, że rozumiem zasady rządzące gatunkiem, ale zważ, że nawet w typowych slasherach można było łobuza dźgnąć, uderzyć, czasem nawet prawie zabić, po czym on sobie wstawał. Nieprawdopodobne? Oczywiście, ale taka jest konwencja. W przypadku tego serialu, mieliśmy do czynienia jednak z większym nastawieniem na zagadkę. Dopóki mordercy nie było widać, nawet najbardziej nierealistyczne elementy, zbrodnie służyły właśnie kreowaniu KULTU, o którym piszesz. Gdy się pojawił, stał się nikim więcej (przynajmniej na razie), jak kolejnym terminatorem, jakich wielu. I nie ma mowy o żadnym KULCIE. Tak to widzę :)[/spoiler]
A wcale nie będzie uber-cool bo coś mi nie pasuje! Do sieci wyciekł 13 odcinek (finałowy) a 12 nie ma. Highlander robi już napisy do 13 odcinka a z 12 nic nie wiadomo. Ja szukać nie będę bo jakiś kretyn pewnie opisze ten 13 odcinek w kilku słowach i będę miał zepsutą niespodziankę więc się wstrzymam ale póki co 13 odcinek już za chwilę u mnie
EDIT /////////////////////////////
Już wszystko jasne! Kanada wypuściła jednak finał ale ripperzy się nie popisali i wypuścili tylko 13 odc! Na 99% czekamy do niedzieli aż Stany Wypuszczą normalnie Harpers..
A wcale nie będzie uber-cool bo coś mi nie pasuje! Do sieci wyciekł 13 odcinek (finałowy) a 12 nie ma. Highlander robi już napisy do 13 odcinka a z 12 nic nie wiadomo. Ja szukać nie będę bo jakiś kretyn pewnie opisze ten 13 odcinek w kilku słowach i będę miał zepsutą niespodziankę więc się wstrzymam ale póki co 13 odcinek już za chwilę u mnie :D :D
EDIT /////////////////////////////
Już wszystko jasne! Kanada wypuściła jednak finał ale ripperzy się nie popisali i wypuścili tylko 13 odc! Na 99% czekamy do niedzieli aż Stany Wypuszczą normalnie Harpers..