autor: Lubec » 12 listopada 2013, 20:51
Nie przesadzałbym z tym "poziom wyżej". Serial trzyma w miarę równy poziom i to już jest dobrze.
W tym odcinku nie tylko to było ciekawe, że pojawił się jakiś boss, który jest zwierzchnikiem Jedikiaha, ale też właśnie końcowa scena serialu. Gdyby to dalej ciągnęli, to w tedy było by "gimbusowo", a tak to mamy ciekawy wątek. Tym bardziej ciekawy, że Stephena ciągnie też do Cary mimo tego, że jest "zajęta", a i Cara też widać nie jest obojętna na Samego Stephena.
Dziewczyny mogą tu symbolizować dwie drogi jakie może obrać główny bohater. Zostać człowiekiem i być z Astrid albo związać się z Carą i walczyć po stronie Tommorow People. Nie wiem czemu, ale nasuwa mi się tutaj skojarzenie ze Smallville i sytuacja z Laną i Lois
Sama dwuznaczność Jedikiaha bardzo uatrakcyjnia tę postać. Z jednej strony widzimy, że jest oddany "sprawie" i wykonuje polecenia, dąży wszystkimi sposobami do realizacji swoich celów - włącznie z pociąganiem za spust - i nie można mu odmówić racji, bo jak widzimy nie jest to jedynie polowanie na Ludzi Jutra, ale na jednostki które mogą być niebezpieczne - jak już nam pokazano. Z drugiej strony kiedy chodzi o jego bratanka, widzimy że się o niego troszczy, ale też nie chce wciągać w to wszystko rodziny Stephena.
Z czasem ta dwuznaczność może przybrać postać konfliktu Jedikiaha i tymi, którzy stoją ponad nim...
A kto stoi za Jedikiaha? To niezłe pytanie choć ja akurat nie chciałbym by to co napisał Bostonq okazało się prawdą.
Spoiler:
No chyba że ojciec Stephena byłby w tedy zrehabilitowanym człowiekiem, który widząc jak jego zdolności zniszczyły jego rodzinę poddaje się zastrzykowi z serum, które go tych mocy pozbawia i nie chce by inni Homo Superior też utracili swoje rodziny... choć w tedy trąciło by to już fanatyzmem. A przez co straciłby ten wątek na atrakcyjności, bo sama Ultra stała by się karykaturą samej siebie.
Ale z drugiej strony w tedy mogło by dojść do ciekawego konfliktu ojca z synem

Co do brutalności odcinka, to nie jakoś w moim odczuciu nie decyduje o jego atrakcyjności. Przemoc jest tutaj umotywowana i uzasadniona, nie wiem czy twórcy chcą w ten sposób przyciągnąć przed ekran więcej widzów płci męskiej... jakby Cara i Astrid nie wystarczyła

Ale tak na poważnie, to jedynie udowadnia, że nie jest to "cukierkowy" obraz dla nastolatków i infantylny jak to niektórzy o nim myślą. Nie nie jest to jakaś poważna i mroczna produkcja, ale ten serial nigdy nie miał taką być. Choć pewnie w przyszłości twórcy mogą nas uraczyć innymi odcinkami utrzymanymi w takim tonie.
Nie przesadzałbym z tym "poziom wyżej". Serial trzyma w miarę równy poziom i to już jest dobrze.
W tym odcinku nie tylko to było ciekawe, że pojawił się jakiś boss, który jest zwierzchnikiem Jedikiaha, ale też właśnie końcowa scena serialu. Gdyby to dalej ciągnęli, to w tedy było by "gimbusowo", a tak to mamy ciekawy wątek. Tym bardziej ciekawy, że Stephena ciągnie też do Cary mimo tego, że jest "zajęta", a i Cara też widać nie jest obojętna na Samego Stephena.
Dziewczyny mogą tu symbolizować dwie drogi jakie może obrać główny bohater. Zostać człowiekiem i być z Astrid albo związać się z Carą i walczyć po stronie Tommorow People. Nie wiem czemu, ale nasuwa mi się tutaj skojarzenie ze Smallville i sytuacja z Laną i Lois :)
Sama dwuznaczność Jedikiaha bardzo uatrakcyjnia tę postać. Z jednej strony widzimy, że jest oddany "sprawie" i wykonuje polecenia, dąży wszystkimi sposobami do realizacji swoich celów - włącznie z pociąganiem za spust - i nie można mu odmówić racji, bo jak widzimy nie jest to jedynie polowanie na Ludzi Jutra, ale na jednostki które mogą być niebezpieczne - jak już nam pokazano. Z drugiej strony kiedy chodzi o jego bratanka, widzimy że się o niego troszczy, ale też nie chce wciągać w to wszystko rodziny Stephena.
Z czasem ta dwuznaczność może przybrać postać konfliktu Jedikiaha i tymi, którzy stoją ponad nim...
A kto stoi za Jedikiaha? To niezłe pytanie choć ja akurat nie chciałbym by to co napisał Bostonq okazało się prawdą.[spoiler]No chyba że ojciec Stephena byłby w tedy zrehabilitowanym człowiekiem, który widząc jak jego zdolności zniszczyły jego rodzinę poddaje się zastrzykowi z serum, które go tych mocy pozbawia i nie chce by inni Homo Superior też utracili swoje rodziny... choć w tedy trąciło by to już fanatyzmem. A przez co straciłby ten wątek na atrakcyjności, bo sama Ultra stała by się karykaturą samej siebie.
Ale z drugiej strony w tedy mogło by dojść do ciekawego konfliktu ojca z synem :)[/spoiler]
Co do brutalności odcinka, to nie jakoś w moim odczuciu nie decyduje o jego atrakcyjności. Przemoc jest tutaj umotywowana i uzasadniona, nie wiem czy twórcy chcą w ten sposób przyciągnąć przed ekran więcej widzów płci męskiej... jakby Cara i Astrid nie wystarczyła :) Ale tak na poważnie, to jedynie udowadnia, że nie jest to "cukierkowy" obraz dla nastolatków i infantylny jak to niektórzy o nim myślą. Nie nie jest to jakaś poważna i mroczna produkcja, ale ten serial nigdy nie miał taką być. Choć pewnie w przyszłości twórcy mogą nas uraczyć innymi odcinkami utrzymanymi w takim tonie.