seriale-asd

Rachel McAdams...nie słyszałem o niej wcześniej

a co trzymali cię w zamknięciu, nie pozwalając oglądać dobrych filmów ? hehe

Nie bluźnij więcej i jak najszybciej nadrób zaległości w filmach z jej udziałem

No własnie tak przeglądając wikipedię to się okzuje że prócz SH widziałem 3 filmy z nią, a w żadnym mi się nie rzucila w oczy - dopiero tutaj

piotr_cebo no toć właśnie o tym mówię, ten plik co ma prawie 2gb. jakość bardzo dobra.

piotr_cebo pisze:Nie ma takiej potrzeby, bo dzisiaj już dvdscreen sie pokazał

Przecież IMAGINE jest tym dvdscreenem, nie?

Też mam w planach SH, tylko czekam na napisy.

Shedao Shai pisze:Sherlock Holmes - Świetny film. Wartka akcja, dobre dialogi, zabójczy humor. Duet Downey-Law miecie.

O to to, faktycznie, niezwykle zgrabne i wdzięczne kino rozrywkowe Też mi się bardzo podobał, za pomysł "rewitalizacji" bohatera i - paradoksalnie - mocną wierność względem oryginału. Wbrew pozorom, Holmes to nie tylko faja i dedukcja, ale on w opowiadaniach Doyla faktycznie trenuje sztuki walki, jest szalenie dziwaczny, ekscentryczny, aspołeczny (no, kogo to przypomina? - w ogóle cały duet? ), a Watson to też nie safanduła, tylko weteran wojenny, a więc musi wiedzieć, jak sobie radzić. Stąd sceny walk wcale a wcale nie rażą, a wręcz przeciwnie - dostarczają nielichej uciechy

Może Ritchie jeszcze nie "dorósł" do własnych początków, ale wyraźnie jest na ostrej krzywej wznoszącej A że sequel powstać musi, to pewne

Shedao Shai pisze: Rachel McAdams...nie słyszałem o niej wcześniej. Ładna, ciekawa. \

polecam Time Traveler's Wife z nia w jednej z glownych rol.

Widziałem ostatnio The Hurt Locker, czyli jednego z głównych kandydatów do wielu głównych nagród, i pewnie też Oscara.

Peem ja tyle, w tym roku nominacje dostają W KOŃCU filmy które na to zasługują (Bękarty, Avatar... i Hurt Locker).

Otóż rzecz jest o saperach US Army działających w Iraku. Tak, wiem wiem, też sobie w pierwszym momencie pomyślałem "o jeeezu znowu amerykańska martyrologia o biednych żołnierzach w Iraku", ale tak nie jest.

Fabuła filmu jest prosta, nie powala, to robi coś innego: wykonanie. Reżyseria, praca kamery, aktorstwo. Hurt Locker FE NO ME NA LNIE!!! buduje napięcie, jak to określił kolega "pamiętasz scenę przesłuchiwania francuza przez Landę na początku Bękartów? W Hurt Locker jest tak cały czas" - to prawda. Przeszło dwie godziny, akcji dość mało, ale napięcie tak trzyma że widz ani nie czuje gdy czas zleci. Aktorzy z grubsza nieznani (mówię o głównych rolach), ale spisują się koncertowo, główny saper - "kowboj" miażdży.

Film perfekcyjnie nakręcony. Reżyserka bawi się z widzem jak chce, pięciominutowa scena skradania się czy wymiany ognia snajperskiego na pustyni (która normalnie by była albo przewijana albo nudziła mnie na śmierć) powodowała że siedziałem jak na szpilkach. Ciekawe tylko, jakbym odebrał THL przy drugim seansie, wiedząc już co się stanie.

Film podobał mi się.

Może już trochę po czasie, ale potwierdziła się to, co mówiłem wcześniej na temat aktorstwa: http://studio.wp.pl/i,Making-of-Avatar, ... wideo.html

Oni musieli się naprawdę nagimnastykować w wyobraźni, żeby zagrać sensownie w tych kombinezonach i czujkach na ciele. Nie jest tak prosto powiedzieć, że aktorstwo w filmie jest słabe - jest inne, bo i inne okoliczności samego grania

Dobra ruszę temat bo kilka dobrych filmów ostatnio widziałem.

Ostatnio naszło mnie i obejrzałem po raz drugi film Taken. Dobra gra aktorska Liama Neesona, fajna fabuła, wiele kapitalnych scen. Ogólnie kino akcji na bardzo wysokim poziomie. Polecam obejrzeć i przekonać się na własne oczy.

Jakoś miesiąc temu oglądałem też Law abiding citizen co się przekłada na polskie jako Prawo Zemsty. (Zawsze moglo być gorzej... ten tytuł chociaż do filmu pasuje). Ostatnio wyszło kilka filmów z Gerardem Butlerem od Rock'n'Rolla w 2008 po Ugly Truth, Gamer'a koncząc na Prawie zemsty właśnie i moim zdaniem właśnie ten film, bije na głowę poprzednie 3 razem wzięte. Film zaczyna się od śmierci rodziny bohatera zabitej na jego oczach przed 2 włamywaczy. Jako że amerykański wymiar sprawiedliwości się nie postarał, bohater bierze we własne ręce sprawę ukarania winnych i zaczyna się seria zabójstw których ofiarami padają wyżej wymienieni włamywacze oraz osoby które miały związek z procesem.
Warto obejrzeć żeby przekonać się że Gerard jak chce to potrafi zagrać . Film ogląda się z zapartym tchem i czeka niecierpliwie do końca by się przekonać jak się to wszystko rozstrzygnie.

A właśnie jestem świeżo po seansie filmu Boondock Saints 2 i uważam że to bardzo dobra kontynuacja filmu który bądź co bądź wyszedł w 1999r czyli 10 lat wcześniej. Można się było obawiać o poziom scenariusza czy o obsadę. Na szczęście już jakiś czas temu obawy o tę drugą kwestię zostały rozwiany gdyż udało się skompletować pełną obsadę ważnych postaci z części 1. Minęło 8 lat od publicznej egzekucji Yakavetty i bracia spędzili ten czas w zielonej Irlandii. Niestety pojawia się żądny zemsty synek Pappy i pozoruje egzekucję księdza zostawiając ich wizytówkę (2 monety). Tak więc Conner i Marph MacManus muszą wrócić do Bostonu i oczyścić swoje imię (przy okazji czyszcząc miasto ze wszelkich napotkanych mafijnych mętów ). Po drodze do Bostonu spotykają sympatycznego Meksykańca który gra tu postać w stylu Rocca z 1 części Chłopaki zawsze mają plan lecz jak zwykle coś może pójść nie tak. Ostatecznie sytuacja się nieco komplikuje co daje nam 1:56h ciekawego seansu . Świetnie że udało im się skompletować całą obsadę z 1 czesci zaczynając od głównych bohaterów w których znowu wcielają się Sean Patrick Flanery oraz Norman Reedus jak i reszte postaci jak 3 detektywów policji z Greenly'im na czele xD oraz nawet pojawił się sympatyczny stary barman z zespołem Touretta )
Film zapewnia niezły ubaw. Jeśli ktoś nie widział 1 części to polecam obejrzeć oba filmy bo są naprawdę niesamowite

O ile pierwszą część "Świętych z Bostonu" widziałem razy kilka i wręcz film uwielbiam, o tyle część druga - owszem, jest bardzo fajna, ale moim zdaniem - niepotrzebnie wprowadzono sporo elementów komediowych, co trochę osłabiło efekt końcowy. Aczkolwiek trzeba przyznać, że parę scen jest nadal kapitalnych, wręcz genialnych - jak choćby strzelanina z udziałem Julie Benz, która w kowbojskim kapeluszu kroczy po stole - perełka No i na bank będzie część trzecia, końcówka jest z lekka zaskakująca, zwłaszcza jeśli chodzi o ... obsadę

"Hurt Locker" również mi się podobał, ale żeby aż okrzyknąć go arcydziełem, jak to się ostatnio dzieje - to nie wiem, nie wiem... Jednak filmy typu "Czas Apokalipsy", "Taksówkarz", "Pluton" mówiły o wojnie moim zdaniem lepiej, więcej, głębiej. No ale fakt, realizacyjnie jest to robota kapitalna, a aktorsko jest więcej niż dobrze.

A przy okazji, krótko:



Znakomite kino, w duchu najlepszych Polańskiego (choć nie aż tak dobre jak choćby "Chainatown" czy "Lokator"), mistrzowska reżyseria, świetna atmosfera, mnóstwo rewelacyjnych detali, no i gorzka, ironiczna wizja świata, w którym nie ma jednej prawdy.



Urocza odtrutka na głupawą modę wampiryczną Świetna muzyka, pomysłowe sceny, ciekawe ujęcia, mnóstwo śmiechu i genialna obsada Oczywiście, to żadne arcydzieło, ale jako pastisz filmów o wampirach sprawdza się świetnie

IMO wprowadzenie większej ilości elementów komediowych w drugiej Świętych z Bostonu było pomysłem genialnym, w rezultacie czego dostaliśmy zaskakująco dobry film. Fajnie że udało się zebrać starą obsadę i dodać Julie Benz w świetnej roli Część pierwsza była interesująca ale wiele rzeczy mi się w niej nie podobało, uważam że była zrobiona zbyt "na poważnie" co gryzło się z wieloma scenami z pogranicza fantastyki...

Law abiding citizen to natomiast moim zdaniem kompletna porażka, fabuła miejscami ocierająca się to takie arcydzieła jak Piła XII i intryga głównego bohatera w której trudno doszukać się nawet śladów realizmu, przez co całość przypomina jakiś fantastyczny domek z kart Zmieniłbym tytuł na "Amerykańska zemsta".

Akurat stwierdzenie że fabuła ociera się o serię "Piła" to komplement dla filmu nie ma chyba drugiej tak misternie fabularnie skonstruowanej serii filmowej.

Avatar ma powrócić do kin, jeszcze w tym roku, w wersji rozszerzonej!

Aż o 40 min dłuższa wersja !!!

Miałem nosa by nie iść do kina od razu po raz drugi hehe

http://uk.movies.yahoo.com/blog/article ... lease.html

Ja w końcu obejrzałem screenera i muszę przyznać że moja wrażenia były takie średnie, żeby nie posuwać się do opisania ich słowem: pffff Niby ładnie, kolorowo, sporo interesujących pomysłów w designie Pandory ale IMO silnie odczuwalny w filmie był duch gwiezdnych wojen, co dla mnie osobiście jest minusem. Wiadomo że film ten jest produkcją przygodowo-rozrywkową, ale we współczesnej produkcji robionej z takim rozmachem oczekiwałem jednak odrobinę większej kompleksowości. Tymczasem cała baśniowość opowiedzianej w filmie historii z upływem czasu coraz bardziej mnie irytowała. Dobro wygrywa, zło przegrywa - wielka mi, kurcze, niespodzianka :x

Yugi_2142 pisze:Ja w końcu obejrzałem screenera i muszę przyznać że moja wrażenia były takie średnie, żeby nie posuwać się do opisania ich słowem: pffff

Moje gratulacjie. Oglądanie "Avatara" i ocenianie go po obejrzeniu w wersji screener na ekranie komputera jest niewątpliwie równie ciekawe jak ocenianie smaku lizaka po polizaniu go przez celofanik

Wiadomo, fabuła jest marna i tylko efekty ratują ten film.

spoko majonez, ja znam człowieka który oglądał Avatara w pierwszej wersji kamerki w okolicach premiery kinowej. Także fail mógł być większy

beata101 pisze:Moje gratulacjie. Oglądanie "Avatara" i ocenianie go po obejrzeniu w wersji screener na ekranie komputera jest niewątpliwie równie ciekawe jak ocenianie smaku lizaka po polizaniu go przez celofanik

Spodziewałem się że zaraz oberwę jakąś niebieską pięścią Pomijając całkiem fakt że nie bardzo wiem co to jest "celofanik", oczywiście zdaję sobie sprawę że wybranie się do kina zawsze jest lepszym rozwiązaniem niż oglądanie filmów w innym wydaniu, to jednak sądzę że w tym przypadku nie zmieniłoby to mojej opinii. Problemem w Avatarze nie była dla mnie tak bardzo oprawa jak treść i wypad do kina co najwyżej sprawiłby że byłbym pod wrażeniem dużego ekranu i trzy de przez dzień lub dwa a potem i tak doszedłbym do tych samych wniosków. Avatar to nie moja bajka.

Added after 2 minutes:

BTW. Jakość dewede screenerów jest ostatnio naprawdę niezła, jak się do tego wypije kilka piw to można nawet zobaczyć 3D

Yugi_2142 pisze:jak się do tego wypije kilka piw to można nawet zobaczyć 3D

Tylko potem głowa boli...

Yugi_2142 pisze:Spodziewałem się że zaraz oberwę jakąś niebieską pięścią

I nie martw się...nie oberwałeś, to był lekki klapsik
Aż tak Avatara nie kocham żeby bic

Yugi_2142 pisze:Dobro wygrywa, zło przegrywa - wielka mi, kurcze, niespodzianka

A czemu nie? Ostatnio jest moda żeby zło wygrywało, nawet przedstawia się je w pozytywnym świetle ( jak w "Dexterze"). W zyciu tez z reguły wygrywa dlatego w kinie wole jak wygrywają ci dobrzy...to takie dziwne?

P.S. Celofanik to to coś w co zawija się lizaki

A Dog's Breakfast

..to niezależna kanadyjska produkcja nakręcona w 2006 roku, napisana i wyreżyserowana przez Davida Hewletta (Rodney McKay - SGA). Film to komedia, Hewlett gra w niej główną rolę, pozostałe też są obsadzone przez aktorów ze Stargate. Fabuła opowiada o dziwnym singlu i jego psie który na krótko przed świętami zostaje odwiedzony przez swoją siostrę. Przyprowadza ona ze sobą swojego narzeczonego który jest gwiazdą serialu sci-fi, co szybko prowadzi do wielu zabawnych nieporozumień.
Komedia jest naprawdę świetna, jeśli mam być całkiem obiektywny to odniosłem wrażenie że w drugiej połowie filmu akcja trochę zwalnia ale i tak jest świetnie
Nie muszę chyba pisać że dla fanów SGA film powinien być pozycją obowiązkową, inni też mogą obejrzeć jeśli wezmą pod uwagę że jest to niezależna produkcja a nie hollywoodzki hit z mnóstwem efektów specjalnych. Jeszcze raz polecam! Warto zobaczyć choćby dlatego by przekonać się że wystarczy dobry scenariusz aby nakręcić świetną komedię

“Cargo” to nastrojowy, ambitny thriller s-f ze Szwajcarii
Nakręcony za 4,5 miliona franków (ok. 4,2 miliona dolarów)

Prawdę mówiąc, to ze Szwajcarią kojarzą mi się zegarki, banki, twórczość Hansa Rudolfa Gigera... no i jeszcze może Simon Ammann. A czego można się spodziewać po filmie ich produkcji?

Akcja “Cargo” dzieje się w dalekiej przyszłości, w której rodzaj ludzki po raz kolejny narozrabiał i jest teraz zmuszony rezydować na orbitującej stacji kosmicznej.
Jedyną ucieczką od tej ponurej egzystencji i nadzieją na lepsze życie jest niedawno odkryta planeta Rhea. Jednak nie wszystkich stać na to, by móc się tam osiedlić.



Główną bohaterką tej opowieści jest Laura Portmann, młoda lekarka, która decyduje się na długi kontrakt na starym, zdezelowanym statku dostawczym Kassandra, dostarczającym materiały budowlane do Stacji 42. Robi to, by w końcu zarobić dość pieniędzy na podróż na Rheę i móc być ze swoją dawno niewidzianą siostrą Arianne.

Cała podróż zajmie 8 lat, a członkowie załogi spędzają większość czasu w stanie hibernacji. Poza Laurą na pokładzie jest Samuel Decker, szeryf, zajmujący się ochroną statku z powodu ostatnich aktów terroryzmu przeprowadzanych przez ludzi wrogo nastawionych do technologii.

Podczas swojej zmiany Laura zdaje sobie sprawę, że poza nią i załogą na statku jest ktoś lub coś jeszcze. Po tym, jak w niewyjaśnonych okolicznościach zabity zostaje kapitan, lekarka decyduje się na wybudzenie całej załogi. Wspólnie usiłują odkryć mordercę i jednocześnie zorientować się, co się dzieje z Kassandrą.

W filmie, szczególnie na początku, widać inspirację twórców takimi produkcjami jak: "Alien" czy "Pandorum". Jednak najbliżej mu do filmu "Sunshine".

Jak w filmie Dannego Boyle'a gładka rzeczywistość międzygwiezdnych podróży bez luksusów rodem ze “Star Wars” czy technologii filmowej “Star Treka” jest starannie urzeczywistniona i urealniona.



Film zawiera kilka imponujących ujęć, które ukazują otwartą przestrzeń, wygląd orbitujących miast przyszłości w całym ich technologicznym cudzie i oziębłości. Twórcy wykorzystują też, wprost perfekcyjnie, stylistykę wnętrz Kassandry, zapewniając w pełni dopracowany, "oddychający" statek, który wydaje się mieć więcej tajemnic, niż mamy czas odkryć.

Z góry trzeba zaznaczyć, że wielbiciele filmów akcji będą rozczarowani, także jeśli oczekujesz horroru czy czegoś w rodzaju zagrożenia ze strony obcych, lepiej zrezygnuj z seansu.
Z pewnością mamy do czynienia z bardzo europejską wrażliwością, szczególnie przy narracji i tempie akcji, “Cargo” stąpa po znajomym gruncie, wzorując się na hollywoodzkich produkcjach. Lecz chociaż nie jest to przełomowe dzieło sci-fi, to bardzo interesujący i przemyślany thriller sci-fi, wart uwagi każdego wielbiciela tego gatunku filmów.