Strona 2 z 2

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 29 października 2014, 12:32
autor: najphil
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title, ... omosc.html

Ja mam nadzieję, że ludzie szybko zrozumieją, że to nie jest konflikt na tle religijnym. To nie jest kwestia katolik kontra muzułmanin. To będzie i jest już wojna Islam kontra osoba świecka. A należy pamiętać, że w konfrontacji społecznej: ideologia religijna vs ateizm, religia ma zawsze przewagę zaangażowania jednostek. Do tego umiejętnie wplecione emocje (litość, strach) hasła populistyczne (jesteśmy pokrzywdzeni/ wszyscy są przeciwko nam) oraz podparcie w strukturach ekonomicznych (niesprawiedliwość/ oni są bogaci) i jest idealny przepis na wygranie przez nich tej wojny.

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 15 listopada 2014, 20:25
autor: Kath
Co do wirusa Ebola - Puchar Narodów Afryki (coś jak nasze Euro) 2015 z Maroka został przeniesiony do Gwinei Równikowej - właśnie ze względu na strach przed wirusem.
Co do terroryzmu - wczoraj wróciłam z Maroka i jeszcze nigdy nie byłam tak sprawdzana na lotniskach jak właśnie w Casablance. I wszędzie mnóstwo policji i specjalnej jednostki wojska - chodzą na wszystkich większych stacjach i lotniskach (chociaż ja byłam tylko na jednym ;) ) trójkami, z bronią w ręku, sprawdzają wszystko - właśnie ze strachu przed terrorystami z Państwa Islamskiego. Zapytałam męża, co myśli o tzw. królu kalifatu, stwierdził, że to żaden król, tylko jakiś facet który się ogłosił władcą. "Mam swojego króla" powiedział, na którego zresztą punkcie wszyscy w Maroku mają świra.

Co do ilości żon, że przyjedzie taki z dziesięcioma - tu widać absolutną ignorancję, ale cóż, niewiedza nie boli :P

Kiedy jestem w Maroku, dostosowuję się, bowiem tego wymaga dobre wychowanie - nie komentuję ubioru czy sposobu jedzenia albo relacji rodzinnych. Mogę robić wszystko "na sposób europejski", a krewni męża na siłę czasami starają mi się ułatwić życie. Kiedy mój mąż jest w Polsce, dostosowuje się, jedyne czego nie robi, to nie je wieprzowiny i nie pije alkoholu.

Jeżeli ktoś ma smutne doświadczenia typu: "miłość wyparowała" to jest to przykre. Ja wierzę, że ze mnie "nie wyparuje".

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 15 listopada 2014, 21:55
autor: joana
Kath pisze:
Co do ilości żon, że przyjedzie taki z dziesięcioma - tu widać absolutną ignorancję, ale cóż, niewiedza nie boli :P
A co za różnica 4 czy 10?
Dajesz za przykład Maroko, jak pisałam wyżej, państwo najbardziej tolerancyjne. Fajnie, ze masz dobre doświadczenia z ludźmi stamtąd, ale są inne państwa, gdzie tej tolerancji znacznie mniej jest.

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 16 listopada 2014, 01:01
autor: Kath
joana pisze:A co za różnica 4 czy 10?
olbrzymia ;) a dokładnie ta różnica wynosi 6 : D

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 16 listopada 2014, 01:10
autor: joana
Matematyka jest może królową nauk, ale życie daje często prostsze rozwiązania. ;)

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 17 listopada 2014, 01:36
autor: Kath
joana pisze:Matematyka jest może królową nauk, ale życie daje często prostsze rozwiązania. ;)
W sumie to nie bardzo rozumiem, o co w powyższej matematyce chodzi ;) widocznie to jakaś matematyka wyższa ;)

Chcę tylko dodać, że naturalne jest konstytuowanie swojego "Ja" poprzez opozycję do "Inny", przy czym "Inny"to nie tylko kolor skóry, religia czy orientacja seksualna. "Inny" to kibic Wisły Kraków względem Cracovii albo chłopak z klasy A względem klasy B. Dla nas Inny to przede wszystkim Azjata albo właśnie Afrykańczyk. Ale kiedy znajdziemy się gdzieś w centrum Chin, na zupełnym wygwizdowie, to właśnie my będziemy Inni. My jesteśmy tak bardzo europocentryczni, że reszta świata to "Inny", bowiem zderzenie się kultur, które nie miały ze sobą styczności, wyzwala w nas relatywizm teoriopoznawczy. Genialnie o tym pisze Kapuściński.

Najwięcej muzułmanów jest we Francji i w Niemczech, takie mam wrażenie, a otwarcie granic dla np. Turków podyktowane było sytuacją społeczną w Niemczech - oni się zwyczajnie zaczęli starzeć. Tak jak nasze społeczeństwo obecnie - starzeje się. Tylko że my nigdy nie otworzymy się na kulturę islamu - zbyt wielkie różnice. My damy zielone światło braciom słowianom ze Wschodu (prawdopodobnie, chyba że polityka prorodzinna u nas się zmieni).

Z mojego punktu widzenia ja znajduję się na pograniczu turysty patrzącego na świat islamu zza aparatu fotograficznego i osoby wciąganej w tę kulturę. Nie jest możliwe dla Europejki życie nawet w Maroku, chyba że w naprawdę dużym mieście, w dodatku trzeba mieć pracę. Nie dlatego, że ktoś coś na nas wymusi - to raczej my nie wytrzymamy tego ślimaczego tempa życia. Czas płynie tam inaczej. Podam przykład: w Polsce jeśli chcę gdzieś jechać autobusem, wiem, że odjeżdża o godzinie 17.00 bez względu na to, ile osób zabiera. W Maroku najpopularniejszym sposobem przemieszczania się z miasta do miasta są taksówki (mogą zabrać 6 pasażerów, dwie na przednim siedzeniu, cztery z tyłu, no i kierowca siódmy), zaś odjeżdżają wtedy, kiedy te 6 osób się zjawi, by zapłacić kierowcy za przejazd. Więc można czekać minutę, można i godzinę. Można oczywiście wykupić wszystkie 6 miejsc i jechać, kiedy się chce, tylko że to trochę kosztuje, jak się dużo podróżuje.
Jak chce się coś załatwić w urzędzie, to jak urzędniczka mówi: "proszę chwilę poczekać", to ta chwila oznacza jakieś 2-3 godziny. Jeśli mówi: proszę przyjść za dwie godziny, można spokojnie iść do domu i przyjść następnego dnia, najlepiej po obiedzie i na pewno nie w piątek, bo w piątek to biura są otwarte tylko w teorii, gdyż ok 10.00 ludzie wychodzą "na modły", a wracają hmm... czasami w ogóle nie wracają, tylko siedzą w kawiarni. I niby oficjalnie tydzień ma 5 dni roboczych... A czasami ma się szczęście i się takiego urzędnika znajdzie w kawiarni i się papierek do podpisania podetknie pod nos i sprawa załatwiona. Bo ludzie są tam bardzo otwarci i chętni do pomocy, wiecznie uśmiechnięci. Ale i agresywni, jak ktoś komuś nadepnie na odcisk, szczególnie w czasie stłuczki samochodów potrafią się nieźle poszarpać na ulicy.

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 17 listopada 2014, 10:23
autor: najphil
No i to jest piękny obraz świata, z wyraźnymi podziałami, bo ja nie mam kompleksów związanych z tym, że identyfikuje swoje "ja" z kulturą chrześcijańsko europejską, a na inne tradycje, szczególnie te stojące w sprzeczności z moimi, reaguję źle.

Można się kłócić, czy imigrantów wpuszczano bez ładu czy składu z powodu "starzenia się" społeczeństwa, czy może rządzący wpadli na pomysł jak sobie zwiększyć elektorat za cenę darmowych obiadów i socjalu. Czy może pokutowało tu te kompletnie chore i pozbawione sensu przekonanie o wzięciu odpowiedzialności za krzywdy wyrządzone w czasie wypraw krzyżowych a później kolonializmowi - biedni i spokojni muzułmanie nękani przez chrześcijaństwo - no po prostu śmiech na sali.

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 17 listopada 2014, 10:53
autor: joana
Kath pisze:
joana pisze:Matematyka jest może królową nauk, ale życie daje często prostsze rozwiązania. ;)
W sumie to nie bardzo rozumiem, o co w powyższej matematyce chodzi ;) widocznie to jakaś matematyka wyższa ;)
To proste. Matematyka powie Ci, że więcej - życie, tradycja, kultura czy nawet ekonomia zauważy, że za dużo i nie ważne, czy za dużo o 6, 9 czy o 3.
I z tego, co pamiętam - islam się zgadza na 4 żony, prorok miał ich więcej, to dlaczego "moje" dziesięć tak Cię raziło?
W tamtym moim zdaniu nie ilość była ważna, ale fakt, że taką ilość mogę zaakceptować, jeśli jest tylko przejazdem u nas. Co innego, gdyby chciała się zadomowić.

Co do reszty, pisałam już, pod którymś z blogowych wpisów NajPhila, o swoim podejściu do przenikania się kultur i o moim postrzeganiu zasad, którymi powinien się rządzić proces emigracji.

Re: Wirus Ebola w Polsce? (i to nie wirtualnej...)

: 17 listopada 2014, 16:08
autor: Kath
joana pisze:dlaczego "moje" dziesięć tak Cię raziło?
może dlatego, że w tym jednym 'dziesięć' doszukałam się lekceważenia.

Ja Twoje wpisy na blogu czytałam.