seriale-asd

Mnie też już Amy irytować zaczyna powoli. Mogliby jakoś rozbudować te postać albo zrobić jej przerwę. Muszę szczerze przyznać, że trochę rozczarowany jestem co niektórymi odcinkami, ale może przez to, że zbyt dużo oczekiwałem.

Niestety, jak jest Amy odcinek jest słaby, najlepszy w tym sezonie odcinek był bez niej.

Dzisiejszy odcinek chyba najgorszy w historii serialu.

i like this series

Najgorszy może nie był, ale poniżej średniej.


------------ 07.10.2012 18:33 --------------

Teraz patrząc z perspektywy czasu, końcówka piątego sezonu na pewno była lepsza niż początek szóstego.
Pierwszy i drugi odcinek tego sezonu sa najnudniejszymi i najmniej śmiesznymi odcinkami jakie oglądałem.
I coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że - parafrazując znanego polityka - Amy musi odejść. Z odcinka na odcinek jest coraz bardziej denerwująca.
Jeżeli ta tendencja się utrzyma to siódmy sezon może być ostatnim.

Ja bym akurat nie dramatyzował. Bardziej niż występy Amy, w nowych odcinkach przeszkadza mi to błędne koło w relacjach Lenarda i Penny... Cała reszta IMO bardzo zabawna, jak zawsze, w szczególności przygody Howarda na ISS.

Nareszcie się zrobiło śmieszniej, bo początkowe odcinki jakoś mnie zawiodły. Mam nadzieję, że się utrzyma tendencja.
Ósmy odcinek naprawdę dobry i Sheldon znów gra pierwsze skrzypce, w tym odcinku bez Amy co jak dla mnie na plus... No i ciekawy wątek w relacjach Lenarda i Penny, zwłaszcza jedna scena niebywale śmieszna (kto oglądał ten wie)

Ostatnio obejrzałam sobie pierwsze 3 sezony dla przypomnienia i powiem wam, że nowe odcinki nie umywają się do starych, a jednak People's Choice Awards dla najlepszego serialu komediowego i 20 mil widzów mowi nam, że kolejne sezony powstaną na bank.

Na pewno CBS nie zarżnie kury niosącej złote jaja tym bardziej, że serial wygrywa z Idolem na FOXie Ostatnie odcinki naprawdę dobre, może nie aż tak jak te z pierwszych sezonów, ale naprawdę trzymają poziom. Chociaż serial się wypala i już możemy się spodziewać pewnych zachować po postaciach. Przydało by się jakieś odświeżenie. Nie wiem może więcej występów gościnnych?

Ostatni odcinek, znaczy 6x23 był naprawdę dobry, moim zdaniem najlepszy w sezonie i jeden z lepszych w ogóle. Intro odcinka mnie powaliło. No i w końcu Howard wyszedł z cienia... I zyskał uznanie Sheldona. Naprawdę warto obejrzeć, dawno na tym serialu się tak nie uśmiałem.

Racja, dawno nie było tak dobrego odcinka, co niestety niezbyt dobrze świadczy o kierunku w jakim podąża serial. Na początku był to serial o grupce nerdów i dzięki temu był wyjątkowy, teraz zdaje mi się zdryfował za bardzo w kierunku kopii "Friends", nadal jest fajny ale to już nie to samo.

Zgadzam się co do odcinka 6x23 - genialny, powrót do korzeni. Chociaż ja nie mam nic przeciwko ewolucji bohaterów - życie, wszystko się zmienia. Natomiast finał sezonu - fajny, chociaż bez większego cliffhangera, dla mnie trochę mało wiarygodna przemiana Rajesha.

Powiem wam że mnie już trochę zaczyna wkurzać ten cały Raj. Ciągle mu nic nie wychodzi i jest nieszczęśliwy, jest łamagą itd. A jednak jest doktorem fizyki więc powinien być nieco bardziej poważny. No ale ciekawa zmiana teraz, ciekawe jak to będzie wyglądało dalej, może zmienię o nim zdanie.

peciaq pisze:... A jednak jest doktorem fizyki więc powinien być nieco bardziej poważny. ...

Sheldonowi to powiedz! Ale to prawda że przedłużająca się rola łamagi w końcu przestaje być zabawna ale akurat Rajowi udawało się bardzo długo sprawdzać w tej woli

Zastanawiam się, czy w nowym sezonie rozwiną wątek ojca Howarda. Jeśli tak, to mam nadzieję, że nie będzie zbyt łzawo

Mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie jakoś odświeżą serial, bo coraz wyraźniej widać że serial się wypala. I może w końcu poznamy nazwisko Penny

Nie sposób się nie zgodzić. Mam wrażenie, że do 3 sezonu serial miał w sobie coś bardzo wyjątkowego - ze względu na fabułę, która wcześniej nie miała precedensu. Potem serial się zhomogenizował z innymi podobnymi - w stronę Friends, ale na znacznie niższym poziomie (niestety).

Do Friends to bym raczej nie porównywał, bo to trochę inni bohaterowie no i do innego odbiorcy jest TBBT kierowany. Co prawda to cały czas ten sam serial, ale to już nie to samo co na początku. Jak to kiedyś ktoś gdzieś napisał teraz to serial o związkach nerdów... nie to, żeby mi to jakoś znacznie przeszkadzało, ale jakoś mówi sama za siebie.

Ostatni odcinek był specyficzny. Nawiązywał do walentynek i tutaj twórcy mieli pole do popisu. Z jednej strony jest niewykorzystany potencjał wątek Leonarda i Penny, a z drugiej strony Sheldon To on zazwyczaj gra pierwsze skrzypce, a inni mu wtórują i nie inaczej jest w tym odcinku. Samo zaproszenie Sheldona na romantyczną kolację przez Amy wydawało się chybionym pomysłem, ale i na to znalazła sposób. I kiedy wydawało się że Amy usidliła Sheldona srogo się pomyliła, jednak koniec końców ich relacja została baaardzo pchnięta do przodu... albo może należało by napisać na zupełnie inny poziom - zwłaszcza dla naszego aspołecznego geeka-geniusza. Aż jestem ciekaw jak twórcy poprowadzą to dalej.

Finał już za nami. Muszę przyznać, że było "tylko" dobrze. Jak już zauważano wielokrotnie serial przestał opowiadać o społecznie nieprzystosowanych nerdach i geekach, a zaczął opowiadać o ich związkach. Musimy przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy, mi to niespecjalnie przeszkadza, ale czasami nasze chłopaki wydają się za "normalne", co nie budzi już takiego śmiechu jak kiedyś.
W finale jest dużo zmian z którymi Sheldon nie może i nie chce się pogodzić. I mimo iż przebył długą drogę, mimo pewnych zmian pozostaje nadal tym samym irytującym i prześmiesznym Sheldonem.
Końcówka sugeruje, że dr Cooper zmienił się bardziej niż mogliśmy przypuszczać. Mam nadzieję, że podróż którą chce odbyć ie zmieni go za bardzo, bo straci cały swój urok. Choć gra Parsonsa jest genialna to jednak od scenarzystów zależy jak dalej potoczą się losy Sheldona.
Pozostali bohaterowie nie budzą już takich emocji Leonard i Penny, mają swoje momenty. Rajesh też się zmienia, ale czy to zmiany na dobre? Jeżeli będą śmieszyć to tak. W innym przypadku lepiej powrócić do sprawdzonej formuły.
I największy minus jak dla mnie. Nieustannie irytująca Amy, która nie może dopuścić do siebie myśli, że związek z Sheldonem w obecnej postaci to jedyny, na który może liczyć. Jej kolejne próby zmiany tego stanu rzeczy są irytujące, a nie śmieszne. Zresztą nie chce Sheldona w "normalnym" związku.
Jedynie Stuart wydaje się zadowolony ze zmian, więc pozostaje jedynie cieszyć się razem z nim.