Bostonq pisze:Ja myślę to, Ty co innego,..., nie zgadzamy się w wielu sprawach, ale na przykład razem dążymy do tego, żeby czuć się w kraju bezpiecznie i mieć stabilną pracę. I razem cieszymy się z tego, że Polska w gruncie rzeczy nie jest taka zła, już choćby dlatego, że każdy z nas może swobodnie głosić swoje poglądy.
Nie sposób nie zgodzić się z przedmówcą - celem społeczeństwa powinno być dążenie do bezpieczeństwa ogółu, indywidualne jednostki odstawić na boczny tor - teza typowo komunistyczna - ustrój historycznie odległy - zbyt młody byłem żeby go dokładnie zapamiętać. W dzisiejszym konsumpcyjnie zrewolucjonizowanym świecie ciężkie zapewne do realizacji - większość tylko dla siebie i nie pomyśli o innych - ot taka mała refleksja mnie naszła...
najphil pisze:Sorry Yar za złośliwości. Ja również szanuję Twoje zdanie.
Nie żywię urazy - jestem rad, że potrafimy nie tylko o fikcyjnej rozrywce rozmawiać.
[quote="Bostonq"]Ja myślę to, Ty co innego,..., nie zgadzamy się w wielu sprawach, ale na przykład razem dążymy do tego, żeby czuć się w kraju bezpiecznie i mieć stabilną pracę. I razem cieszymy się z tego, że Polska w gruncie rzeczy nie jest taka zła, już choćby dlatego, że każdy z nas może swobodnie głosić swoje poglądy.[/quote] Nie sposób nie zgodzić się z przedmówcą - celem społeczeństwa powinno być dążenie do bezpieczeństwa ogółu, indywidualne jednostki odstawić na boczny tor - teza typowo komunistyczna :D - ustrój historycznie odległy - zbyt młody byłem żeby go dokładnie zapamiętać. W dzisiejszym konsumpcyjnie zrewolucjonizowanym świecie ciężkie zapewne do realizacji - większość tylko dla siebie i nie pomyśli o innych - ot taka mała refleksja mnie naszła... ;)
[quote="najphil"]Sorry Yar za złośliwości. Ja również szanuję Twoje zdanie.[/quote] Nie żywię urazy - jestem rad, że potrafimy nie tylko o fikcyjnej rozrywce rozmawiać.
NajPhil napisałeś
"..... Patrząc na naszą historie, to właśnie tacy ludzie stawali w pierwszych szeregach wszelkich narodowo-wyzwoleńczych powstań. To wśród takich ludzi wojny zbierały największe żniwo...."
No właśnie, żniwo. Co patriotycznego jest w tym stawaniu się mięchem" w walce o niepodległość czy cokolwiek innego. Dopóki do cholery nie nauczymy się myśleć, rządzić sensownie, dopóki nie staniemy się społeczeństwem, dla którego praca, szacunek dla innego, dbałość o wspólne dobro jest patriotyzmem, a nie jest nim produkcja męczenników w każdym pokoleniu, dopóty durnymi zostaniemy. Bohaterscy kretyni, którzy tylko krew mają do zaoferowania.
"...Ten wymagający krwawych ofiar i poświęcenia, w obecnej sytuacji naszej ojczyzny, nie tylko odchodzi w zapomnienie, ale zaczyna być niewygodny. Zaczynamy się go wstydzić...."
Na ile te ofiary krwawe są skutkiem naszego braku patriotyzmu (określę go) codziennego?
Mam dość patriotyzmu, którego miarą są stosy trupów. Takiego uczą w szkole, taki opiewają poeci, taki głównie idzie z Marszem Niepodległości. A ja takiego nie chcę.
NajPhil napisałeś "..... Patrząc na naszą historie, to właśnie tacy ludzie stawali w pierwszych szeregach wszelkich narodowo-wyzwoleńczych powstań. To wśród takich ludzi wojny zbierały największe żniwo...."
No właśnie, żniwo. Co patriotycznego jest w tym stawaniu się mięchem" w walce o niepodległość czy cokolwiek innego. Dopóki do cholery nie nauczymy się myśleć, rządzić sensownie, dopóki nie staniemy się społeczeństwem, dla którego praca, szacunek dla innego, dbałość o wspólne dobro jest patriotyzmem, a nie jest nim produkcja męczenników w każdym pokoleniu, dopóty durnymi zostaniemy. Bohaterscy kretyni, którzy tylko krew mają do zaoferowania.
"...Ten wymagający krwawych ofiar i poświęcenia, w obecnej sytuacji naszej ojczyzny, nie tylko odchodzi w zapomnienie, ale zaczyna być niewygodny. Zaczynamy się go wstydzić...."
Na ile te ofiary krwawe są skutkiem naszego braku patriotyzmu (określę go) codziennego? Mam dość patriotyzmu, którego miarą są stosy trupów. Takiego uczą w szkole, taki opiewają poeci, taki głównie idzie z Marszem Niepodległości. A ja takiego nie chcę.
jc-k Oj ostrożnie przyjacielu. Rozumiem co masz na myśli i zgadzam się, że jest generalnie potrzeba przewartościowania pewnych postaw. ale przeginanie w drugą stronę i traktowanie z pogardą czyjegoś poświęcenia nie świadczy dobrze o Tobie.
Gdyby nie ludzie gotowi oddać życie miałbyś teraz na imię Gunter, albo Wania, może tobie by to nie przeszkadzało, ale ja się wzdrygam.
Dopóki do cholery nie nauczymy się myśleć, rządzić sensownie, dopóki nie staniemy się społeczeństwem, dla którego praca, szacunek dla innego, dbałość o wspólne dobro jest patriotyzmem...
No tak, bo gdybyśmy byli takim światłym społeczeństwem, to Niemcy by nie dokonały na nas inwazji. Hitler by pomyślał: "Co za zgodny i sensowny kraj. Nie napadnę na niego".
Również po wojnie Rosjanie by nie próbowali zrobić z nas swojej kolejnej republiki.
[b]jc-k[/b] Oj ostrożnie przyjacielu. Rozumiem co masz na myśli i zgadzam się, że jest generalnie potrzeba przewartościowania pewnych postaw. ale przeginanie w drugą stronę i traktowanie z pogardą czyjegoś poświęcenia nie świadczy dobrze o Tobie. :no
Gdyby nie ludzie gotowi oddać życie miałbyś teraz na imię Gunter, albo Wania, może tobie by to nie przeszkadzało, ale ja się wzdrygam.
[quote]Dopóki do cholery nie nauczymy się myśleć, rządzić sensownie, dopóki nie staniemy się społeczeństwem, dla którego praca, szacunek dla innego, dbałość o wspólne dobro jest patriotyzmem...[/quote]
No tak, bo gdybyśmy byli takim światłym społeczeństwem, to Niemcy by nie dokonały na nas inwazji. Hitler by pomyślał: "Co za zgodny i sensowny kraj. Nie napadnę na niego". Również po wojnie Rosjanie by nie próbowali zrobić z nas swojej kolejnej republiki.
A ja mam takie pytanie - dlaczego miałbym być patriotą?
Tylko dlatego, że urodziłem się na danej współrzędnej geograficznej?
Dlaczego mam bronić honoru Państwa, które nic mi nie daje, któremu nic nie zawdzięczam? Za to łupi mnie podatkami i idiotycznymi przepisami?
Wczoraj biegnąc na tramwaj rzuciłem niedopałek. Zostałem przez to zatrzymany przez policję i ukarany mandatem 150pln (za zaśmiecanie) nie mówiąc, że całe zatrzymanie trwało 45min...
Jak mam być patriotą skoro przedstawiciele służb porządkowych, które reprezentują Państwo Polskie używają tak nieadekwatnych środków do zaistniałych sytuacji??
A ja mam takie pytanie - dlaczego miałbym być patriotą? Tylko dlatego, że urodziłem się na danej współrzędnej geograficznej? Dlaczego mam bronić honoru Państwa, które nic mi nie daje, któremu nic nie zawdzięczam? Za to łupi mnie podatkami i idiotycznymi przepisami?
Wczoraj biegnąc na tramwaj rzuciłem niedopałek. Zostałem przez to zatrzymany przez policję i ukarany mandatem 150pln (za zaśmiecanie) nie mówiąc, że całe zatrzymanie trwało 45min... Jak mam być patriotą skoro przedstawiciele służb porządkowych, które reprezentują Państwo Polskie używają tak nieadekwatnych środków do zaistniałych sytuacji??
NajPhil,
a gdzie Ty pogardę wyczułeś w tym, co napisałam? To przecież złość, że tacy jesteśmy jako społeczeństwo. Ja pewnie też, chociaż trudno się do tego przyznać. Chcę, żebyśmy zrozumieli, że wbrew pozorom łatwiej jest oddać życie za kraj, Ojczyznę....rodzinę i wszystko, co ważne, niż żyć, pracować, myśleć, rozwijać się tak, aby taka ofiara życia nie była konieczną.
Czy nazywałabym się Wania czy Gunter. Być może, gdyby (ujmując to historycznie) nie miałabym takiej rozterki, gdybyśmy umieli się w czasach pokoju stawać silnymi, budować zamiast tracić siły na wewnętrzne przepychanki, i zrywać się do boju zjednoczeni (dopiero wtedy) zagrożeniem zewnętrznym. Silna Polska byłaby dla Hitlera na pewno większą przeszkodą. Dlatego wściekam się teraz, gdy ponownie słyszę gadki o lepszych i gorszych patriotach, o prawdziwych i "podrabianych" Polakach, a wszystko to, żeby podzielić, żeby władzę zyskać, żeby "moje było na wierzchu. Złości mnie, że szukamy, podkreślamy to, co nas dzieli zamiast szukać tego, co spaja. Dajemy się wodzić za nos tym, którzy wielkie słowa o Ojczyźnie mając na ustach, dla tej Ojczyzny gotowi są na pogłębienie wewnętrznych sporów, na rozpad.........tyle
xvidasd
Przykra sprawa zapłacić mandat za peta. Może kara za wysoka, ale ...zacznijmy swój patriotyzm od wrzucania peta do kosza i sprzątania odchodów po swoich psach.......itp, dalej jakoś pójdzie i ofiara krwi w obronie Ideałów może nie będzie konieczna.
Wiem, przerysowuję, ale taki mój styl. Nie chcę obrażać. tylko czasami wrzasnąć i nie dać się ogłupić hasłom o wielkich czynach i poświęceniu poniesionym dlatego, że zamiast się dogadywać na co dzień, wolimy się nawzajem zwalczać. Tęsknię za Polską, która jest i kolorowa i biało-czerwona jednocześnie.
NajPhil, a gdzie Ty pogardę wyczułeś w tym, co napisałam? To przecież złość, że tacy jesteśmy jako społeczeństwo. Ja pewnie też, chociaż trudno się do tego przyznać. Chcę, żebyśmy zrozumieli, że wbrew pozorom łatwiej jest oddać życie za kraj, Ojczyznę....rodzinę i wszystko, co ważne, niż żyć, pracować, myśleć, rozwijać się tak, aby taka ofiara życia nie była konieczną. Czy nazywałabym się Wania czy Gunter. Być może, gdyby (ujmując to historycznie) nie miałabym takiej rozterki, gdybyśmy umieli się w czasach pokoju stawać silnymi, budować zamiast tracić siły na wewnętrzne przepychanki, i zrywać się do boju zjednoczeni (dopiero wtedy) zagrożeniem zewnętrznym. Silna Polska byłaby dla Hitlera na pewno większą przeszkodą. Dlatego wściekam się teraz, gdy ponownie słyszę gadki o lepszych i gorszych patriotach, o prawdziwych i "podrabianych" Polakach, a wszystko to, żeby podzielić, żeby władzę zyskać, żeby "moje było na wierzchu. Złości mnie, że szukamy, podkreślamy to, co nas dzieli zamiast szukać tego, co spaja. Dajemy się wodzić za nos tym, którzy wielkie słowa o Ojczyźnie mając na ustach, dla tej Ojczyzny gotowi są na pogłębienie wewnętrznych sporów, na rozpad.........tyle
xvidasd
Przykra sprawa zapłacić mandat za peta. Może kara za wysoka, ale ...zacznijmy swój patriotyzm od wrzucania peta do kosza i sprzątania odchodów po swoich psach.......itp, dalej jakoś pójdzie i ofiara krwi w obronie Ideałów może nie będzie konieczna.
Wiem, przerysowuję, ale taki mój styl. Nie chcę obrażać. tylko czasami wrzasnąć i nie dać się ogłupić hasłom o wielkich czynach i poświęceniu poniesionym dlatego, że zamiast się dogadywać na co dzień, wolimy się nawzajem zwalczać. Tęsknię za Polską, która jest i kolorowa i biało-czerwona jednocześnie.
Pogardę wyczułem w np. "Bohaterscy kretyni, którzy tylko krew mają do zaoferowania. "
Ale jak rozumiem, to kwestia frustracji i zamiłowanie do mocnych, dramatycznych słów, a nie jakaś rzeczywista chęci znieważenia. Taki rodzaj licentia poetica jest mi bardzo bliski
Co do sporów i jego przeciwieństwa, czyli zgodnego społeczeństwa budującego wspólną przyszłość. Chyba za dużo oglądasz dzienników telewizyjnych, bo bardzo pochopne wnioski wyciągasz. Naprawdę widzisz na ulicy podziały i spory? Bo ja ich nie dostrzegam. Wręcz przeciwnie, na każdym kroku jestem zaskakiwany zwykłą ludzką uprzejmością. Szybkością z jaką powstają nowe budynki itp.
Na tego typu wiecach jak Marsz Niepodległości, akcja z obroną krzyża, czy innymi głośnymi sprawami - szum robią media. Tak naprawdę to są marginalne zjawiska. W Warszawie żyje prawie 2 miliony osób, na tego typu wydarzenia przychodzi co najwyżej kilka tysięcy, więc zachowajmy proporcje.
A to, że każdy ma jakieś zdanie na temat takich sytuacji, to zupełnie inna sprawa. Co człowiek, to opinia. W innych krajach mają takie same problemy i zapewne też po domach dochodzi do ostrych dyskusji.
ASD - i bardzo Ci tak dobrze. Powinni Cię jeszcze spałować - ostatnio optowałeś za rozwiązaniami rodem z ZOMO.
Pogardę wyczułem w np. "Bohaterscy kretyni, którzy tylko krew mają do zaoferowania. "
Ale jak rozumiem, to kwestia frustracji i zamiłowanie do mocnych, dramatycznych słów, a nie jakaś rzeczywista chęci znieważenia. Taki rodzaj licentia poetica jest mi bardzo bliski ;)
Co do sporów i jego przeciwieństwa, czyli zgodnego społeczeństwa budującego wspólną przyszłość. Chyba za dużo oglądasz dzienników telewizyjnych, bo bardzo pochopne wnioski wyciągasz. Naprawdę widzisz na ulicy podziały i spory? Bo ja ich nie dostrzegam. Wręcz przeciwnie, na każdym kroku jestem zaskakiwany zwykłą ludzką uprzejmością. Szybkością z jaką powstają nowe budynki itp.
Na tego typu wiecach jak Marsz Niepodległości, akcja z obroną krzyża, czy innymi głośnymi sprawami - szum robią media. Tak naprawdę to są marginalne zjawiska. W Warszawie żyje prawie 2 miliony osób, na tego typu wydarzenia przychodzi co najwyżej kilka tysięcy, więc zachowajmy proporcje.
A to, że każdy ma jakieś zdanie na temat takich sytuacji, to zupełnie inna sprawa. Co człowiek, to opinia. W innych krajach mają takie same problemy i zapewne też po domach dochodzi do ostrych dyskusji.
ASD - i bardzo Ci tak dobrze. Powinni Cię jeszcze spałować - ostatnio optowałeś za rozwiązaniami rodem z ZOMO.:D
Z racji zawodu i zainteresowań mam kontakty z ludźmi i ich słucham. Słucham i czytam media, ale skupiam się głównie na materiałach źródłowych a nie tekstach, komentarzach sugerujących. Chcę wyrobić sobie swoje zdanie i odrzucić jak najdalej nakazy środowiska, nakazy poprawności, a też przekazy "autorytetów". Szum medialny biorę w nawias i patrzę własnymi oczami. Byłam pod pałacem, obserwowałam i słuchałam. Być może była tam tylko głośna grupka, ale na niej i wykorzystując ją budowano pewien przekaz np. podważający legalność władz demokratycznie wybranych. I nie mówił tego nawiedzony obrońca krzyża, a przywódca dużej partii opozycyjnej. Jedni tych haseł wysłuchają i osądzą odpowiednio do ich wartości, inni przyjmą jako swoje, jako wytyczne do dalszego działania. Przyznaj, że w przypadku tych dwóch wrogów, którzy potencjalnie mogliby zmienić mi imię na Gunter lub Wania, też zaczynało się wszystko od małych grup, które trafiały w odpowiedni moment, wykorzystywały narastający poziom niezadowolenia, dla budowania swojej siły. Dlatego nigdy nie należy lekceważyć tych, którzy głoszą skrajne hasła, tych którzy na bazie nienawiści, nietolerancji, niezrozumienia dla innych chcą się jednoczyć. Owszem, jest wielu normalnych, przyjaznych, twórczych, pracowitych......, którzy teraz nie są skłonni opowiadać się za żadną stroną sporu. Żyją innymi sprawami, są uprzejmi i budują nowe domy i myślą o przyszłości. I "modlić" się powinniśmy o to, żeby wybór nie został dokonany za nich, bez ich zgody,wiedzy i uczestnictwa.
A podziały są, wystarczy posłuchać rozmów w autobusie, sklepie, czasami w knajpie, w poczekalni u lekarza, o forach internetowych nie wspominając. Może takie podziały nie mają obecnie znaczącego wpływu na naszą rzeczywistość codzienną, ale czy dasz mi gwarancje, że tak będzie zawsze?
Dlatego zapytana, po której będę stronie , zawsze odpowiem - po swojej. Jak najdalej od skrajności.
Z racji zawodu i zainteresowań mam kontakty z ludźmi i ich słucham. Słucham i czytam media, ale skupiam się głównie na materiałach źródłowych a nie tekstach, komentarzach sugerujących. Chcę wyrobić sobie swoje zdanie i odrzucić jak najdalej nakazy środowiska, nakazy poprawności, a też przekazy "autorytetów". Szum medialny biorę w nawias i patrzę własnymi oczami. Byłam pod pałacem, obserwowałam i słuchałam. Być może była tam tylko głośna grupka, ale na niej i wykorzystując ją budowano pewien przekaz np. podważający legalność władz demokratycznie wybranych. I nie mówił tego nawiedzony obrońca krzyża, a przywódca dużej partii opozycyjnej. Jedni tych haseł wysłuchają i osądzą odpowiednio do ich wartości, inni przyjmą jako swoje, jako wytyczne do dalszego działania. Przyznaj, że w przypadku tych dwóch wrogów, którzy potencjalnie mogliby zmienić mi imię na Gunter lub Wania, też zaczynało się wszystko od małych grup, które trafiały w odpowiedni moment, wykorzystywały narastający poziom niezadowolenia, dla budowania swojej siły. Dlatego nigdy nie należy lekceważyć tych, którzy głoszą skrajne hasła, tych którzy na bazie nienawiści, nietolerancji, niezrozumienia dla innych chcą się jednoczyć. Owszem, jest wielu normalnych, przyjaznych, twórczych, pracowitych......, którzy teraz nie są skłonni opowiadać się za żadną stroną sporu. Żyją innymi sprawami, są uprzejmi i budują nowe domy i myślą o przyszłości. I "modlić" się powinniśmy o to, żeby wybór nie został dokonany za nich, bez ich zgody,wiedzy i uczestnictwa. A podziały są, wystarczy posłuchać rozmów w autobusie, sklepie, czasami w knajpie, w poczekalni u lekarza, o forach internetowych nie wspominając. Może takie podziały nie mają obecnie znaczącego wpływu na naszą rzeczywistość codzienną, ale czy dasz mi gwarancje, że tak będzie zawsze? Dlatego zapytana, po której będę stronie , zawsze odpowiem - po swojej. Jak najdalej od skrajności.
Niestety dyskusja zeszła na psy. Skoro sięgamy po truizmy typu: politycy to łakome, bezwzględne i nie mające krzty przyzwoitości skurczysyny, które wykorzystają każdy, nawet najbardziej podły sposób do zbicia politycznego kapitału, to przestaliśmy mieć powód do walki, bo trudno się tu nie zgodzić.
Ale żeby jeszcze podtrzymać parę w kotle...
nigdy nie należy lekceważyć tych, którzy głoszą skrajne hasła, tych którzy na bazie nienawiści, nietolerancji, niezrozumienia dla innych chcą się jednoczyć.
Ładne zdanie, bardzo krągłe, ale jest pewien kłopot, bo nie wiem co Cię bardziej tu boli.
Jestem homofobem, z tolerancją też u mnie nie bardzo. Zrozumieć innych potrafię, ale to nie jest równoznaczne z ich akceptacją. Jednak i to pod żadnym pozorem, nie zamierzam się nikim jednoczyć w swoich przekonaniach. Jestem jednostką, która sama kształtuje swój światopogląd i nie potrzebuję niczyjej pomocy w bronieniu swych przekonań, ani w podtrzymywaniu ich.
TO jak? Jestem bardziej, czy mniej niebezpieczny i czy trzeba na mnie uważać? /NajPhil podszyty diabłem i skory do zaciekłej dyskusji
Niestety dyskusja zeszła na psy. :D Skoro sięgamy po truizmy typu: politycy to łakome, bezwzględne i nie mające krzty przyzwoitości skurczysyny, które wykorzystają każdy, nawet najbardziej podły sposób do zbicia politycznego kapitału, to przestaliśmy mieć powód do walki, bo trudno się tu nie zgodzić.
Ale żeby jeszcze podtrzymać parę w kotle... ;)
[quote]nigdy nie należy lekceważyć tych, którzy głoszą skrajne hasła, tych którzy na bazie nienawiści, nietolerancji, niezrozumienia dla innych chcą się jednoczyć.[/quote]
Ładne zdanie, bardzo krągłe, ale jest pewien kłopot, bo nie wiem co Cię bardziej tu boli.
Jestem homofobem, z tolerancją też u mnie nie bardzo. Zrozumieć innych potrafię, ale to nie jest równoznaczne z ich akceptacją. Jednak i to pod żadnym pozorem, nie zamierzam się nikim jednoczyć w swoich przekonaniach. Jestem jednostką, która sama kształtuje swój światopogląd i nie potrzebuję niczyjej pomocy w bronieniu swych przekonań, ani w podtrzymywaniu ich.
TO jak? Jestem bardziej, czy mniej niebezpieczny i czy trzeba na mnie uważać? [i]/NajPhil podszyty diabłem i skory do zaciekłej dyskusji[/i]
Co mnie boli? W skrócie określę, wolę walczyć o coś, być za, niż przeciw. Wolę szukać sprzymierzeńca nawet we wrogu, niż z sojusznikiem na wyimaginowanego wroga uderzać. Wiem, niejasno tłumaczę, ale założę się, że rozumiesz.
Czy jesteś niebezpieczny? Nie wiem. Ad. homofobii, bo taki przykład dałeś.
Jesteś homofobem, ja nie. Czy mogę taka być?
Jestem tolerancyjna, akceptuję związki partnerskie. Mogę taka być?
Para gejów może liczyć na Twoje zrozumienie, chociaż nie akceptację? Tak, bo napisałeś.
Ile/jakich dajesz im praw, a ilu odmawiasz?
Czy przeszkadza Ci gej w Twoim otoczeniu? Mnie nie, chociaż nie muszę się taką formą związku zachwycać, a tym bardziej naśladować. Mogę taka być?
Czy gej jest osobą, którą możesz szanować? Czy weźmiesz do ręki tabliczkę z zakazem pedałowania? Czego chcesz zabronić? Co zrobisz, żeby ewentualnie zabronić? Co zrobisz, gdy Ci się to nie uda?
Czy poszukasz sprzymierzeńca, który pomoże Ci w znalezieniu sposobu, aby się udało......Czy odpuścisz, zachowując swój pogląd dla siebie?
W jaki stopniu przywiązany jesteś do swoich przekonań? Jak bardzo chcesz, żeby inni je podzielali, a jeszcze inni się do nich stosowali?
Jakie granice wolności zakreślasz?........itp
Jak się dowiem, to może Ci powiem, czy jesteś niebezpieczny. Chociaż jako jednostka pewnie nie, ale i tak powinnam na Ciebie uważać, skoro (jak sam piszesz) diabłem jesteś podszyty.
Co mnie boli? W skrócie określę, wolę walczyć o coś, być za, niż przeciw. Wolę szukać sprzymierzeńca nawet we wrogu, niż z sojusznikiem na wyimaginowanego wroga uderzać. Wiem, niejasno tłumaczę, ale założę się, że rozumiesz. Czy jesteś niebezpieczny? Nie wiem. Ad. homofobii, bo taki przykład dałeś. Jesteś homofobem, ja nie. Czy mogę taka być? Jestem tolerancyjna, akceptuję związki partnerskie. Mogę taka być? Para gejów może liczyć na Twoje zrozumienie, chociaż nie akceptację? Tak, bo napisałeś. Ile/jakich dajesz im praw, a ilu odmawiasz? Czy przeszkadza Ci gej w Twoim otoczeniu? Mnie nie, chociaż nie muszę się taką formą związku zachwycać, a tym bardziej naśladować. Mogę taka być? Czy gej jest osobą, którą możesz szanować? Czy weźmiesz do ręki tabliczkę z zakazem pedałowania? Czego chcesz zabronić? Co zrobisz, żeby ewentualnie zabronić? Co zrobisz, gdy Ci się to nie uda? Czy poszukasz sprzymierzeńca, który pomoże Ci w znalezieniu sposobu, aby się udało......Czy odpuścisz, zachowując swój pogląd dla siebie? W jaki stopniu przywiązany jesteś do swoich przekonań? Jak bardzo chcesz, żeby inni je podzielali, a jeszcze inni się do nich stosowali? Jakie granice wolności zakreślasz?........itp Jak się dowiem, to może Ci powiem, czy jesteś niebezpieczny. Chociaż jako jednostka pewnie nie, ale i tak powinnam na Ciebie uważać, skoro (jak sam piszesz) diabłem jesteś podszyty.
Jasne - pozwólmy gejom na wszystko, a potem pedofilom - no co?
Czy to ich wina, że się tacy urodzili??
Szanujmy ludzi ale pod warunkiem, że oni też będą nas szanować!!!
Czy więc ekshibicjonista, który wyskakuje goły zza krzaka zasługuje na szacunek? - NIE
Czy więc pół nagi homoseksualista, przyozdobiony w kolorowe pióra i wykonujący wulgarne gesty publicznie zasługuje na szacunek? - ??
Zakładam, że nikt tam nie ma pretensji o to kto co w swoim łóżku i z kim robi ale to tą nachalną propagandę chodzi - bo im się należy, bo muszą wszystkim pokazać...
Dlatego właśnie ludzie są im (gejom) tak niechętni.
Wg. ostatnich informacji znak :"zakaz pedałowania" nie obraża niczyich uczuć religijnych - ja więc chętnie wezmę do ręki tą tabliczkę...
No to teraz mi się oberwie...
Ostatnio zmieniony 25 listopada 2011, 09:17 przez asd, łącznie zmieniany 1 raz.
Jasne - pozwólmy gejom na wszystko, a potem pedofilom - no co? Czy to ich wina, że się tacy urodzili?? :P
Szanujmy ludzi ale pod warunkiem, że oni też będą nas szanować!!!
Czy więc ekshibicjonista, który wyskakuje goły zza krzaka zasługuje na szacunek? - NIE Czy więc pół nagi homoseksualista, przyozdobiony w kolorowe pióra i wykonujący wulgarne gesty publicznie zasługuje na szacunek? - ??
Zakładam, że nikt tam nie ma pretensji o to kto co w swoim łóżku i z kim robi ale to tą nachalną propagandę chodzi - bo im się należy, bo muszą wszystkim pokazać... Dlatego właśnie ludzie są im (gejom) tak niechętni.
Wg. ostatnich informacji znak :"zakaz pedałowania" nie obraża niczyich uczuć religijnych - ja więc chętnie wezmę do ręki tą tabliczkę...
Dużo pytań, nie ma sensu odpowiadać na wszystkie, bo chyba nie tego oczekiwałaś przy ich zadawaniu.
To powiem Ci co mnie boli.
Boli mnie to, że tolerancja przestała być pisana małą literą. Nie zgadza się na to, by tolerancja stała się religią, a nie zwykłym odruchem zależnym indywidualnie od człowieka.
To musi być cudowne być takim tolerancyjnym ideowcem. To musi być cudownie być gotowym pozwalać na wszystko każdemu, bo przecież jest się tolerancyjnym, a to wymaga ustępowania. To wreszcie musi być cudownie, nie mieć żadnych własnych przekonań, za które człowiek jest gotów powalczyć, bo przecież takowe, w oczach innych "tolerancyjnych", stawiają cię od razu na równi z oszołomami, zaślepionym ciemnogrodem, czy też ludźmi pałającymi nienawiścią.
Co do mojego stosunku (sic!) do gejów.
Zostałem wychowany w przeświadczeniu, że facet powinien się kierować w życiu zasadami. Między innymi mieć w sobie pewną hardość, dumę i nieugiętość, więc jak widzę kolesia, który łasi się do drugiego. Kiedy widzę jego uległość, to budzi to mój głęboko zakorzeniony sprzeciw. Nic na to nie poradzę.
I ostatnia rzecz - czytając to co napisałaś o gejach, odnoszę wrażenie, że Twoje postrzeganie zjawiska jest na miarę jakiegoś mitycznego stwora. Ewentualnie takiego geja jak się widzi w telewizji. Ja mam zgoła inne doświadczenia. Przez wiele lat mieszkałem przy klubie "FanTom" - nie znajdziesz go na mapach, bo klub do którego wchodzi się na hasło (obok szkoły podstawowej nr. 211 - na tyłach "Między Nami"). Do tego klubu nie przychodzili wymuskani, inteligentni homoseksualiści. Tam bywali chłopcy, którzy szukali szybkiego numerku. Nieraz raz wychodząc po nocy z psem, natykałem się na "migdalące" się po krzakach pary. Jaka była moja reakcja? Spuszczałem Orca ze smyczy (choć nie zdejmowałem mu kagańca) Bydle waży ze 25 kilo i potrafi zaszaleć.
W oczach "tolerancyjnych" czyni to ze mnie nienawistnego zbrodniarza. A ja miałem po prostu dość sytuacji, w których moja córka wychodząc na podwórko natykała się na zużyte prezerwatywy. Nie zgadzam się i nie będę takich rzeczy tolerował.
Dużo pytań, nie ma sensu odpowiadać na wszystkie, bo chyba nie tego oczekiwałaś przy ich zadawaniu.
To powiem Ci co mnie boli.
Boli mnie to, że tolerancja przestała być pisana małą literą. Nie zgadza się na to, by tolerancja stała się religią, a nie zwykłym odruchem zależnym indywidualnie od człowieka.
To musi być cudowne być takim tolerancyjnym ideowcem. To musi być cudownie być gotowym pozwalać na wszystko każdemu, bo przecież jest się tolerancyjnym, a to wymaga ustępowania. To wreszcie musi być cudownie, nie mieć żadnych własnych przekonań, za które człowiek jest gotów powalczyć, bo przecież takowe, w oczach innych "tolerancyjnych", stawiają cię od razu na równi z oszołomami, zaślepionym ciemnogrodem, czy też ludźmi pałającymi nienawiścią.
Co do mojego stosunku (sic!) do gejów.
Zostałem wychowany w przeświadczeniu, że facet powinien się kierować w życiu zasadami. Między innymi mieć w sobie pewną hardość, dumę i nieugiętość, więc jak widzę kolesia, który łasi się do drugiego. Kiedy widzę jego uległość, to budzi to mój głęboko zakorzeniony sprzeciw. Nic na to nie poradzę.
I ostatnia rzecz - czytając to co napisałaś o gejach, odnoszę wrażenie, że Twoje postrzeganie zjawiska jest na miarę jakiegoś mitycznego stwora. Ewentualnie takiego geja jak się widzi w telewizji. Ja mam zgoła inne doświadczenia. Przez wiele lat mieszkałem przy klubie "FanTom" - nie znajdziesz go na mapach, bo klub do którego wchodzi się na hasło (obok szkoły podstawowej nr. 211 - na tyłach "Między Nami"). Do tego klubu nie przychodzili wymuskani, inteligentni homoseksualiści. Tam bywali chłopcy, którzy szukali szybkiego numerku. Nieraz raz wychodząc po nocy z psem, natykałem się na "migdalące" się po krzakach pary. Jaka była moja reakcja? Spuszczałem Orca ze smyczy (choć nie zdejmowałem mu kagańca) Bydle waży ze 25 kilo i potrafi zaszaleć.
W oczach "tolerancyjnych" czyni to ze mnie nienawistnego zbrodniarza. A ja miałem po prostu dość sytuacji, w których moja córka wychodząc na podwórko natykała się na zużyte prezerwatywy. Nie zgadzam się i nie będę takich rzeczy tolerował.
Wybacz, że zajęta "kopaniną", czyli wymianą poglądów z NajPhilem, tak zaabsorbowana chęcią udowodnienia, że to ja mam rację, nie zauważyłam (nad czym boleję) Twojej cichej, prośby/oczekiwania, żeby od ktoś Ci się oberwało. Ale już naprawiam błąd i "dowalam".
"Czy więc pół nagi homoseksualista, przyozdobiony w kolorowe pióra i wykonujący wulgarne gesty publicznie zasługuje na szacunek? - ??"
Czy półnaga/półnagi tancerz/ka przyozdobiony/a w kolorowe pióra wykonujący podniecające i zmysłowe gesty na platformie np. w Karnawale w Rio zasługuje na szacunek? Powiesz, że to co innego, że to ładniejsze. Dlaczego? Bo domyślasz się, że nie gej czy lesbijka tam hasa?
Wytłumacz mi co to takiego propaganda homoseksualizmu? Cholera, jak to się stało, że jestem na nią odporna i wolę (jak dawniej, po staremu?)
Zakaz pedałowania - nie czaruj, nie o uczucia religijne tu chodzi....Po co ją weźmiesz, skoro nie przeszkadza Ci, co kto, z kim robi w łóżku?
Pedofilia - to zupełnie inna kwestia. Tu dochodzi do głosu interes osoby, niepełnoletniej Prawo zabrania i tyle.
Wiem, nie przekonam, ale podyskutować mogę.
Added after 3 hours 48 minutes:
NajPhil zeżarło mi komentarz, to wklejam drugi raz
Dobra, przeszliśmy z trasy Marszu Niepodległości i znaleźliśmy podwórka zaśmiecone prezerwatywami. Ok. Wstrętna jest zużyta prezerwatywa, tylko taką samą jest, gdy wyrzuci ją gej, ale również hetero. Piszesz jakby przygodne(!) kontakty przydarzały się tylko młodym chłopcom o odmiennej orientacji. Uwierz, znam okolice 211, ale również bardzo zakrzaczone zaułki w moim parku (okolice 75-tki), też się działo. Jedno i różno-płciowo. Ale nie Ty widzisz geja. Chłopak z dziewczyną, w parku na ławce, pod drzewkiem to takie romantyczne przecież.
I jeszcze jedno, zgoda na danie komuś prawa do odmienności, nie jest brakiem poglądów. Jest właśnie poglądem, który ma się "odwagę" głosić. Chociaż to takie źle widziane (może teraz mniej). Widzisz sam określiłeś takie poglądy - brakiem jakichkolwiek. Dlaczego? Bo inne od Twoich? Czyli nie istnieją?
Walczyć o swoje poglądy, pewnie fajnie, dopóki nie jest to walka o ograniczenie czyichś wolności, swobód, które dla Ciebie (społeczeństwa) nie stanowią zagrożenia. Myślisz, że to jest takie wspaniałe i bohaterskie walczyć z czymś , tylko dlatego, że burzy to Twój sposób postrzegania świata? Powinnam walczyć więc np. z kościołem i jego nauką. A nie chcę, dopóki nie wchodzi mi z butami w życie.
A jeszcze. Gejów znam nie tylko z filmów. Zresztą do pewnego czasu byli przedstawiani tak jak Ty to widzisz - przygodne kontakty w toalecie publicznej. Znam geja od podstawówki, cały jego proces dorastania i odkrywania swojej seksualności ( z całym bagażem wątpliwości, rozterek wreszcie odrzucenia przez rodzinę i częściowo środowisko). Fajny facet z niego jest.
Psa nie mam, ale dysponuję kocicą wielce obrotną, wyposażoną w niezłe pazury.
Wybacz, że zajęta "kopaniną", czyli wymianą poglądów z NajPhilem, tak zaabsorbowana chęcią udowodnienia, że to ja mam rację, nie zauważyłam (nad czym boleję) Twojej cichej, prośby/oczekiwania, żeby od ktoś Ci się oberwało. Ale już naprawiam błąd i "dowalam".
"Czy więc pół nagi homoseksualista, przyozdobiony w kolorowe pióra i wykonujący wulgarne gesty publicznie zasługuje na szacunek? - ??"
Czy półnaga/półnagi tancerz/ka przyozdobiony/a w kolorowe pióra wykonujący podniecające i zmysłowe gesty na platformie np. w Karnawale w Rio zasługuje na szacunek? Powiesz, że to co innego, że to ładniejsze. Dlaczego? Bo domyślasz się, że nie gej czy lesbijka tam hasa?
Wytłumacz mi co to takiego propaganda homoseksualizmu? Cholera, jak to się stało, że jestem na nią odporna i wolę (jak dawniej, po staremu?)
Zakaz pedałowania - nie czaruj, nie o uczucia religijne tu chodzi....Po co ją weźmiesz, skoro nie przeszkadza Ci, co kto, z kim robi w łóżku?
Pedofilia - to zupełnie inna kwestia. Tu dochodzi do głosu interes osoby, niepełnoletniej Prawo zabrania i tyle.
Wiem, nie przekonam, ale podyskutować mogę.
[size=75][color=#999999]Added after 3 hours 48 minutes:[/color][/size]
NajPhil zeżarło mi komentarz, to wklejam drugi raz
Dobra, przeszliśmy z trasy Marszu Niepodległości i znaleźliśmy podwórka zaśmiecone prezerwatywami. Ok. Wstrętna jest zużyta prezerwatywa, tylko taką samą jest, gdy wyrzuci ją gej, ale również hetero. Piszesz jakby przygodne(!) kontakty przydarzały się tylko młodym chłopcom o odmiennej orientacji. Uwierz, znam okolice 211, ale również bardzo zakrzaczone zaułki w moim parku (okolice 75-tki), też się działo. Jedno i różno-płciowo. Ale nie Ty widzisz geja. Chłopak z dziewczyną, w parku na ławce, pod drzewkiem to takie romantyczne przecież. I jeszcze jedno, zgoda na danie komuś prawa do odmienności, nie jest brakiem poglądów. Jest właśnie poglądem, który ma się "odwagę" głosić. Chociaż to takie źle widziane (może teraz mniej). Widzisz sam określiłeś takie poglądy - brakiem jakichkolwiek. Dlaczego? Bo inne od Twoich? Czyli nie istnieją? Walczyć o swoje poglądy, pewnie fajnie, dopóki nie jest to walka o ograniczenie czyichś wolności, swobód, które dla Ciebie (społeczeństwa) nie stanowią zagrożenia. Myślisz, że to jest takie wspaniałe i bohaterskie walczyć z czymś , tylko dlatego, że burzy to Twój sposób postrzegania świata? Powinnam walczyć więc np. z kościołem i jego nauką. A nie chcę, dopóki nie wchodzi mi z butami w życie. A jeszcze. Gejów znam nie tylko z filmów. Zresztą do pewnego czasu byli przedstawiani tak jak Ty to widzisz - przygodne kontakty w toalecie publicznej. Znam geja od podstawówki, cały jego proces dorastania i odkrywania swojej seksualności ( z całym bagażem wątpliwości, rozterek wreszcie odrzucenia przez rodzinę i częściowo środowisko). Fajny facet z niego jest. Psa nie mam, ale dysponuję kocicą wielce obrotną, wyposażoną w niezłe pazury.
Ależ oczywiście, że nie miałoby znaczenia kto mi śmieci na podwórku. Z równie perwersyjną satysfakcją rzucałbym do boju Orca, gdyby po krzakach grzali się heterycy.
Dlaczego podchodzę z niechęcią do homoseksualistów napisałem akapit wcześniej, a ten przykład z "FanTOmem" miał tylko pokazać, że tolerancja nie może i nie powinna być ślepą religią.
Cholera, i znowu dochodzimy do miejsca, w którym nie ma jak się ugryźć, bo wniosek jest taki, że nikt nie chce ograniczenia własnych swobód. Muszę się zastanowić jak inaczej Cię sprowokować
Ależ oczywiście, że nie miałoby znaczenia kto mi śmieci na podwórku. Z równie perwersyjną satysfakcją rzucałbym do boju Orca, gdyby po krzakach grzali się heterycy.
Dlaczego podchodzę z niechęcią do homoseksualistów napisałem akapit wcześniej, a ten przykład z "FanTOmem" miał tylko pokazać, że tolerancja nie może i nie powinna być ślepą religią.
Cholera, i znowu dochodzimy do miejsca, w którym nie ma jak się ugryźć, bo wniosek jest taki, że nikt nie chce ograniczenia własnych swobód. Muszę się zastanowić jak inaczej Cię sprowokować :D
Niedawno odbyła się manifestacja pod hasłem "Zakaz pedałowania". Kompletny idiotyzm. Kupa baranów stała i wykrzykiwała obraźliwe hasła. Czemu to miało służyć? Nie wiem, ale zapewne to kwestia pewnej ograniczonej inteligencji stada. Jeden z drugim, wyciągnięty indywidualnie na spytki, nie potrafiłby nawet wyartykułować własnych przemyśleń, ale stanie w grupie to już siła.
Tak to oceniam, mimo że według ogólnych standardów należę do homofobów.
3 grudnia ugrupowanie "Młodzi Socjaliści" organizuje anty-manifestacje pod hasłem "Znieważmy symbol zakazu pedałowania". Ma to być wsparciem dla prześladowanych homoseksualistów.
Czy to piękna idea, czy to godny cel? A gówno prawda!
Dla mnie organizatorzy tego wydarzenia, to dokładnie takie same oszołomy, jak ci z drugiej strony. Liczy się tylko zrobienie zadymy, pod jakim hasłem już jest mniej ważne. Dlaczego tak uważam? Bo taka impreza nie przyniesie nikomu nic dobrego. Skończy się tylko kolejną awanturą na ulicy, a otwarta konfrontacja nie daje możliwości dialogu.
Jeżeli komuś rzeczywiście zależy na normalizacji sytuacji gejów w Polsce, to powinien zacząć od podstaw. Od powolnego zmieniania mentalności w społeczeństwie. Od wskazywania pozytywnych aspektów itd. I to jest jedyna droga do kompromisu.
Jednak taki rodzaj zaangażowania, to niestety bardzo mało efektowna forma aktywności. O czymś takim nie napiszą w gazecie, nie pokażą w Faktach, a mam wrażenie, że panom "Młodym Socjalistom" zależy tylko na rozgłosie i tak naprawdę mają głęboko gdzieś to, co z tego wyniknie. Jeśli następnego dnia, bogu ducha winny gej dostanie bęcki od kilku rozjuszonych tym wiecem zakapiorów, żaden z organizatorów nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to zdarzenie.
I to w zasadzie tyle, co chciałem napisać. Pozostaje kwestia tego, jak ja widzę wspomniane unormalizowanie sytuacji.
Pozwolenie na małżeństwa homoseksualistów - jestem na tak. Zalegalizowanie takich związków wraz ze wszelkimi przywilejami i obowiązkami to coś, co powinno być już dawno zrobione. Wynika to z moich przemyśleń i odruchu opartym na czystym współczuciu. Potrafię zrozumieć niesprawiedliwość związaną z sytuacją, że gdy ktoś ulega wypadkowi, jego partner nie jest o tym powiadamiany, a nawet odmawia mu się możliwości udzielenia wsparcia przy łóżku rannego.
Adopcje dzieci przez pary homoseksualne - jestem na NIE i tego nie przeskoczę.
Jestem również przeciwny organizowaniu parad równości, bo budzi to mój niesmak. I mam prawo nie być zaskakiwany takim widokiem, co chyba jest zgodne z duchem TOLERANCJI.
Podejrzewam, że tym tekstem przerąbałem sobie po obu stronach barykady, ale jako mężczyzna światły, odważny o niezaprzeczalnym uroku osobistym i ogromnym ptaku, mogę ponieść tę ofiarę w imię oczekiwanej dobrej dyskusji hehe. A teraz mi możecie dowalić.
Niedawno odbyła się manifestacja pod hasłem "Zakaz pedałowania". Kompletny idiotyzm. Kupa baranów stała i wykrzykiwała obraźliwe hasła. Czemu to miało służyć? Nie wiem, ale zapewne to kwestia pewnej ograniczonej inteligencji stada. Jeden z drugim, wyciągnięty indywidualnie na spytki, nie potrafiłby nawet wyartykułować własnych przemyśleń, ale stanie w grupie to już siła.
Tak to oceniam, mimo że według ogólnych standardów należę do homofobów.
3 grudnia ugrupowanie "Młodzi Socjaliści" organizuje anty-manifestacje pod hasłem "Znieważmy symbol zakazu pedałowania". Ma to być wsparciem dla prześladowanych homoseksualistów.
Czy to piękna idea, czy to godny cel? A gówno prawda!
Dla mnie organizatorzy tego wydarzenia, to dokładnie takie same oszołomy, jak ci z drugiej strony. Liczy się tylko zrobienie zadymy, pod jakim hasłem już jest mniej ważne. Dlaczego tak uważam? Bo taka impreza nie przyniesie nikomu nic dobrego. Skończy się tylko kolejną awanturą na ulicy, a otwarta konfrontacja nie daje możliwości dialogu.
Jeżeli komuś rzeczywiście zależy na normalizacji sytuacji gejów w Polsce, to powinien zacząć od podstaw. Od powolnego zmieniania mentalności w społeczeństwie. Od wskazywania pozytywnych aspektów itd. I to jest jedyna droga do kompromisu.
Jednak taki rodzaj zaangażowania, to niestety bardzo mało efektowna forma aktywności. O czymś takim nie napiszą w gazecie, nie pokażą w Faktach, a mam wrażenie, że panom "Młodym Socjalistom" zależy tylko na rozgłosie i tak naprawdę mają głęboko gdzieś to, co z tego wyniknie. Jeśli następnego dnia, bogu ducha winny gej dostanie bęcki od kilku rozjuszonych tym wiecem zakapiorów, żaden z organizatorów nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to zdarzenie.
I to w zasadzie tyle, co chciałem napisać. Pozostaje kwestia tego, jak ja widzę wspomniane unormalizowanie sytuacji.
Pozwolenie na małżeństwa homoseksualistów - jestem na tak. Zalegalizowanie takich związków wraz ze wszelkimi przywilejami i obowiązkami to coś, co powinno być już dawno zrobione. Wynika to z moich przemyśleń i odruchu opartym na czystym współczuciu. Potrafię zrozumieć niesprawiedliwość związaną z sytuacją, że gdy ktoś ulega wypadkowi, jego partner nie jest o tym powiadamiany, a nawet odmawia mu się możliwości udzielenia wsparcia przy łóżku rannego.
Adopcje dzieci przez pary homoseksualne - jestem na NIE i tego nie przeskoczę.
Jestem również przeciwny organizowaniu parad równości, bo budzi to mój niesmak. I mam prawo nie być zaskakiwany takim widokiem, co chyba jest zgodne z duchem TOLERANCJI.
Podejrzewam, że tym tekstem przerąbałem sobie po obu stronach barykady, ale jako mężczyzna światły, odważny o niezaprzeczalnym uroku osobistym i ogromnym ptaku, mogę ponieść tę ofiarę w imię oczekiwanej dobrej dyskusji hehe. A teraz mi możecie dowalić. ;)
Skopiowane z innej strony
Zaczęłabym od zastanowienia się co było przedmiotem pierwszej manifestacji, a co będzie motywem drugiej. W pierwszym przypadku jest to sprzeciw wobec homoseksualistom, w drugim przeciw durnemu znakowi.
Rozważ, czy mam rację i co ewentualnie z tego wynika dla dalszego ciągu Twoich wywodów.
Skopiowane z innej strony Zaczęłabym od zastanowienia się co było przedmiotem pierwszej manifestacji, a co będzie motywem drugiej. W pierwszym przypadku jest to sprzeciw wobec homoseksualistom, w drugim przeciw durnemu znakowi.
Rozważ, czy mam rację i co ewentualnie z tego wynika dla dalszego ciągu Twoich wywodów.
Joanna? No proszę, a już Asd pisałem, jak to cudownie, że trafiła tutaj osoba, która nie tylko lubi, ale przede wszystkim potrafi dyskutować. A tu kicha. To żadna nowość, to moja ulubiona przeciwniczka i obiekt moich westchnień.
A co do twojego komentarza. To chyba wyjaśniłem to w tekście. Wszelkie sprzeciwy wyrażane na drodze konfrontacyjnych manifestacji są organizowane przez ludzi, którym problem wcale nie leży na sercu. Oni szukają tylko rozgłosu dla własnej osoby.
Co za tym idzie, wydarzenie 3 grudnia, tak naprawdę jest wbrew interesom homoseksualistów, bo jak dojdzie do awantury, to w mediach, a co za tym idzie w oczach opinii publicznej, oni będą za to odpowiedzialni i przegrają.
Dlatego ludzie, którzy naprawdę chcą powalczyć o jakąś sprawę, nie powinni się angażować w tego typu idiotyczne przedsięwzięcia, tylko spożytkować swój czas i energię w mniej spektakularną, ale bardziej skuteczną aktywność.
To jest cel mojego artykułu.
Joanna? No proszę, a już Asd pisałem, jak to cudownie, że trafiła tutaj osoba, która nie tylko lubi, ale przede wszystkim potrafi dyskutować. A tu kicha. To żadna nowość, to moja ulubiona przeciwniczka i obiekt moich westchnień.
A co do twojego komentarza. To chyba wyjaśniłem to w tekście. Wszelkie sprzeciwy wyrażane na drodze konfrontacyjnych manifestacji są organizowane przez ludzi, którym problem wcale nie leży na sercu. Oni szukają tylko rozgłosu dla własnej osoby.
Co za tym idzie, wydarzenie 3 grudnia, tak naprawdę jest wbrew interesom homoseksualistów, bo jak dojdzie do awantury, to w mediach, a co za tym idzie w oczach opinii publicznej, oni będą za to odpowiedzialni i przegrają.
Dlatego ludzie, którzy naprawdę chcą powalczyć o jakąś sprawę, nie powinni się angażować w tego typu idiotyczne przedsięwzięcia, tylko spożytkować swój czas i energię w mniej spektakularną, ale bardziej skuteczną aktywność. To jest cel mojego artykułu.
Naj, za "kichę" to masz u mnie taki minus, że hej.
Spierać się możesz, wzdychać nie musisz. Śmieszne, bo trafiłam na Ciebie tutaj dzięki/przez? Netię (coś tam o tym pisałeś a mam ten sam problem z decyzją).
Naj. zgadzam się co do konfrontacji, ale podkreślenie przedmiotu protestu miało na celu uzmysłowienie, że sprawa z jednej strony dotyczy człowieka o innej orientacji seksualnej i negowania jego praw (nie wnikam szczegółowo jakich), z drugiej strony, sprzeciw ma miejsce wobec zaakceptowania i sądowego potwierdzenia legalności, znaku, który wprost jest symbolem negacji jakichkolwiek praw. Wiesz, tu CZŁOWIEK, tam znak, który chce temu człowiekowi prawa odebrać/nie dać nowych.
A, że dojdzie do awantury. Na pewno. Ale kobiety swoje prawa, kiedyś też wywalczyły na ulicy (weź to bez podtekstów). Praca u podstaw tak, da kiedyś efekty, ale zadyma podtrzymuje temat "na wierzchu", co jest też ważne, bo wtedy temat nie "znika" w akademickich debatach.
Weź dyskusję na innym forum jaka teraz się toczy. W sumie jest to spis rzeczy, które wolno robić homo, i które są zabronione. A kryterium, to nasze obawy, poczucie estetyki, normy jakie nam wpojono, nasze, nasze i jeszcze raz nasze. Nikt jakoś nie chce zerknąć jak sprawa wygląda od drugiej strony, tej jednopłciowej. A ja bym chciała zrozumieć, chociaż może nawet wbrew swoim dotychczasowym przekonaniom.
.
Naj, za "kichę" to masz u mnie taki minus, że hej. Spierać się możesz, wzdychać nie musisz. Śmieszne, bo trafiłam na Ciebie tutaj dzięki/przez? Netię (coś tam o tym pisałeś a mam ten sam problem z decyzją).
Naj. zgadzam się co do konfrontacji, ale podkreślenie przedmiotu protestu miało na celu uzmysłowienie, że sprawa z jednej strony dotyczy człowieka o innej orientacji seksualnej i negowania jego praw (nie wnikam szczegółowo jakich), z drugiej strony, sprzeciw ma miejsce wobec zaakceptowania i sądowego potwierdzenia legalności, znaku, który wprost jest symbolem negacji jakichkolwiek praw. Wiesz, tu CZŁOWIEK, tam znak, który chce temu człowiekowi prawa odebrać/nie dać nowych. A, że dojdzie do awantury. Na pewno. Ale kobiety swoje prawa, kiedyś też wywalczyły na ulicy (weź to bez podtekstów). Praca u podstaw tak, da kiedyś efekty, ale zadyma podtrzymuje temat "na wierzchu", co jest też ważne, bo wtedy temat nie "znika" w akademickich debatach.
Weź dyskusję na innym forum jaka teraz się toczy. W sumie jest to spis rzeczy, które wolno robić homo, i które są zabronione. A kryterium, to nasze obawy, poczucie estetyki, normy jakie nam wpojono, nasze, nasze i jeszcze raz nasze. Nikt jakoś nie chce zerknąć jak sprawa wygląda od drugiej strony, tej jednopłciowej. A ja bym chciała zrozumieć, chociaż może nawet wbrew swoim dotychczasowym przekonaniom. .
Praca u podstaw tak, da kiedyś efekty, ale zadyma podtrzymuje temat "na wierzchu", co jest też ważne, bo wtedy temat nie "znika" w akademickich debatach.
I co z tego, że podtrzyma ją na wierzchu? Jakie to będzie miało znaczenie dla przeciętnego geja? Takie manifestacje prowadzą tylko do zaostrzenia konfliktu i jak prześladowania homoseksualistów miały do tej pory wymiar słowno - prawny. Tak możliwy jest scenariusz, że ktoś naprawdę zostanie zabity tylko dlatego, że jest gejem. Taka śmierć jest warta tego trzymania tematu "na wierzchu".
W innej sprawie pisałaś, że masz dość bohaterów, którzy jedynie mogą zaoferować krew - a to jest prosta droga, do tworzenia męczenników.
Załóżmy, że władze się ugną i zalegalizują związki homoseksualne. Bez pracy u podstaw i potrzebnego na to czasu, to będzie tylko wystawienie się na cel wszelkim ekstremistom. Ogłoszenie, że się zalegalizowało związek będzie czerwoną płachtą dla wszelkich byczków. A tu chyba nie oto chodzi.
[quote]Praca u podstaw tak, da kiedyś efekty, ale zadyma podtrzymuje temat "na wierzchu", co jest też ważne, bo wtedy temat nie "znika" w akademickich debatach. [/quote]
I co z tego, że podtrzyma ją na wierzchu? Jakie to będzie miało znaczenie dla przeciętnego geja? Takie manifestacje prowadzą tylko do zaostrzenia konfliktu i jak prześladowania homoseksualistów miały do tej pory wymiar słowno - prawny. Tak możliwy jest scenariusz, że ktoś naprawdę zostanie zabity tylko dlatego, że jest gejem. Taka śmierć jest warta tego trzymania tematu "na wierzchu".
W innej sprawie pisałaś, że masz dość bohaterów, którzy jedynie mogą zaoferować krew - a to jest prosta droga, do tworzenia męczenników.
Załóżmy, że władze się ugną i zalegalizują związki homoseksualne. Bez pracy u podstaw i potrzebnego na to czasu, to będzie tylko wystawienie się na cel wszelkim ekstremistom. Ogłoszenie, że się zalegalizowało związek będzie czerwoną płachtą dla wszelkich byczków. A tu chyba nie oto chodzi.
Niestety, tak jest, że jeśli nie jest o czymś głośno, to tak jakby tego nie było. Uważasz, że po ciuchu, w zapleczu gabinetów da się sprawę załatwić? Że nagle pójdą zastępy oświeconych do szkół i problem będą referować zgodnie z zasadami współżycia społecznego, etyki, wiary i wiedzy różnorakiej? Że wychowamy następne pokolenie, które być może nie będzie "skażone" naszym sposobem pojmowania spraw, bardziej światłe, nie obarczone przesądami? Niekiedy trzeba po prostu rewolucji czy jak wolisz "spektaklu", żeby zmiany zainicjować.
Nie pisz najgorszego scenariusza, że ofiary nadmierne będą poniesione.
Do licha, żyjemy ponoć w państwie prawa, gdzie można swoje zdanie na ulicy wypowiadać czy wykrzyczeć. Rolą służb jest nie dopuścić do agresji, a gdy taka nastąpi, to ją stłumić. Nie można dać sobie zamknąć ust i bać się publicznie wypowiadać swoich poglądów tylko dlatego, że za winklem jakiś agresywny homofob się do ataku szykować może. Bo po cholerę mi taka demokracja i wolność, w której milczeć ze strachu muszę.
Lepiej jest mieć głos wtedy, gdy chce się w jakiś sposób cokolwiek osiągnąć, niż w milczeniu znosić efekty swojego, wcześniejszego, być może bezzasadnego lęku. I co, na ulicy mają mieć rację tylko ci z tym niesławnym rysunkiem rowerowym? Jeśli nas tam (na ulicy) nie będzie, to wyda się, że nikt innego zdania nie broni. Pewne debaty odbyć się muszą na "salonach" inne pod ich oknami.
A łobuzom rozrabiającym policja powinna dać wp.....l. I tyle.
Niestety, tak jest, że jeśli nie jest o czymś głośno, to tak jakby tego nie było. Uważasz, że po ciuchu, w zapleczu gabinetów da się sprawę załatwić? Że nagle pójdą zastępy oświeconych do szkół i problem będą referować zgodnie z zasadami współżycia społecznego, etyki, wiary i wiedzy różnorakiej? Że wychowamy następne pokolenie, które być może nie będzie "skażone" naszym sposobem pojmowania spraw, bardziej światłe, nie obarczone przesądami? Niekiedy trzeba po prostu rewolucji czy jak wolisz "spektaklu", żeby zmiany zainicjować. Nie pisz najgorszego scenariusza, że ofiary nadmierne będą poniesione. Do licha, żyjemy ponoć w państwie prawa, gdzie można swoje zdanie na ulicy wypowiadać czy wykrzyczeć. Rolą służb jest nie dopuścić do agresji, a gdy taka nastąpi, to ją stłumić. Nie można dać sobie zamknąć ust i bać się publicznie wypowiadać swoich poglądów tylko dlatego, że za winklem jakiś agresywny homofob się do ataku szykować może. Bo po cholerę mi taka demokracja i wolność, w której milczeć ze strachu muszę. Lepiej jest mieć głos wtedy, gdy chce się w jakiś sposób cokolwiek osiągnąć, niż w milczeniu znosić efekty swojego, wcześniejszego, być może bezzasadnego lęku. I co, na ulicy mają mieć rację tylko ci z tym niesławnym rysunkiem rowerowym? Jeśli nas tam (na ulicy) nie będzie, to wyda się, że nikt innego zdania nie broni. Pewne debaty odbyć się muszą na "salonach" inne pod ich oknami. A łobuzom rozrabiającym policja powinna dać wp.....l. I tyle.
To nie dojdziemy do porozumienia. Ty chcesz mi tego geja wepchnąć na siłę, cisnąć mi w twarz jego prawa i wymagać bym siedział cicho? To tylko doprowadzi do eskalacji problemu i zradykalizuje poglądy wszystkich tych umiarkowanie niechętnych.
Ja jestem gotów iść na kompromis, w którym pewne przywileje są im ofiarowane stopniowo i z odpowiednim wsparciem światopoglądowym dla reszty społeczeństwa. A to, że to potrwa? Trudno, ale na nic na siłę.
Toczyłem tę dyskusję na 3 frontach. Tylko na fanpage'u Nasta pojawił się w dyskusji gej, który na dodatek okazał się bardzo racjonalny i stonowany w swoich żądaniach. I takie podejście jestem gotów poprzeć.
To nie dojdziemy do porozumienia. Ty chcesz mi tego geja wepchnąć na siłę, cisnąć mi w twarz jego prawa i wymagać bym siedział cicho? To tylko doprowadzi do eskalacji problemu i zradykalizuje poglądy wszystkich tych umiarkowanie niechętnych.
Ja jestem gotów iść na kompromis, w którym pewne przywileje są im ofiarowane stopniowo i z odpowiednim wsparciem światopoglądowym dla reszty społeczeństwa. A to, że to potrwa? Trudno, ale na nic na siłę.
Toczyłem tę dyskusję na 3 frontach. Tylko na fanpage'u Nasta pojawił się w dyskusji gej, który na dodatek okazał się bardzo racjonalny i stonowany w swoich żądaniach. I takie podejście jestem gotów poprzeć.