autor: kacperski » 18 czerwca 2008, 22:36
@beata101, zauwaz ze wiekszosc tych produkcji to zdecydowanie "średniaki". Amerykanie idą na łatwizne. Ale nie mówię tutaj oczywiście o wszystkich serialach.
A o amerykańskiej wersji mogę się wypowiedzieć bo oglądałem, tylko kilkanaście minut, ale oglądałem!

I powiem jedno słowo: DNO! Wszedzie od razu wlewają się te amerykańskie klimaty itp. Wszystko jest tak strasznie sztuczne, główny aktor to jakiś półgłowek. Odcinek oglądałem do momentu, w którym na scenie pokazał się ichniejszy Gene Hunt, wtedy wysiadłem. Nikt, ale to NIKT nie pobije Philipa Glenistera. To już nie jest "uzbrojony bydlak" : D
Reasumując, nie polecam nikomu amerykańskiej wersji Life On Mars, gdyż jest ona gniotem i mierną podróbką oryginalnej angielskiej.
@beata101, zauwaz ze wiekszosc tych produkcji to zdecydowanie "średniaki". Amerykanie idą na łatwizne. Ale nie mówię tutaj oczywiście o wszystkich serialach.
A o amerykańskiej wersji mogę się wypowiedzieć bo oglądałem, tylko kilkanaście minut, ale oglądałem! :) I powiem jedno słowo: DNO! Wszedzie od razu wlewają się te amerykańskie klimaty itp. Wszystko jest tak strasznie sztuczne, główny aktor to jakiś półgłowek. Odcinek oglądałem do momentu, w którym na scenie pokazał się ichniejszy Gene Hunt, wtedy wysiadłem. Nikt, ale to NIKT nie pobije Philipa Glenistera. To już nie jest "uzbrojony bydlak" : D
Reasumując, nie polecam nikomu amerykańskiej wersji Life On Mars, gdyż jest ona gniotem i mierną podróbką oryginalnej angielskiej.