autor: Sirm » 16 czerwca 2022, 01:04
Tak mnie naszło wczoraj obejrzeć coś krótkiego, nie do końca poważnego, jakiś akcyjniak żeby się odstresować. Widziałem wcześniej tą nową wersję "Suicide Squad" a Peacemaker jest bezpośrednią kontynuacją tego filmu (za to nie ma nic wspólnego ze starą wersją Legionu Samobójców). Na szczęście oprócz punktu wyjścia, kilku postaci i mało znaczących wątków i easter eggów reszta już leci niezależnie, ale znajomość filmu bardzo się przydaje aby zrozumieć kim jest Peacemaker albo dlaczego wszyscy nienawidzą Amandy Waller. Pierwsze dwa odcinki weszły gładko ale mimo kilku porąbanych akcji nie zapowiadały jeszcze w jaką jazdę bez trzymanki zamieni się reszta serialu. Jest szybko, efektownie, brutalnie i wulgarnie ale jednocześnie śmiesznie jak cholera. Czasami to śmiech przez łzy, albo nawet łzy bez śmiechu gdy na jaw wychodzą dramatyczne zdarzenia z przeszłości, kalejdoskop uczuć, którego naprawdę się nie spodziewałem. A nie było by tego bez dobrze napisanych postaci. W ciągu tych 8 odcinków człowiek dosłownie zżywa się z tą bandą świrów. John Cena zagrał Peacemakera genialnie, pasuje do tej postaci idealnie, podobnie rozwalał mnie Vigilante albo Judomaster. Niektóre akcje albo odzywki są nie do powtórzenia ale specjalne wyróżnienie powinien dostać orzeł Orzełek - najlepszy przyjaciel Peacemakera. Fabuła jak na serial o komiksowym rodowodzie jest odpowiednio zakręcona a stawka standardowo wysoka (ratowanie świata itp.) ale nie tak złagodzona dla nastolatków jak marvele, nawet w Deadpoolu niektóre akcje by nie przeszły. Tak, to serial tylko i wyłącznie dla dorosłych a dzięki temu pierwszorzędna rozrywka bez kompromisów, jedna z najlepszych "komiksowych" produkcji jakie powstały. Polecam!
P.S. Czołówka z numerem tanecznym jest tak uroczo absurdalnie dziwna, że ani razu jej nie przewinąłem, coś pięknego.
Tak mnie naszło wczoraj obejrzeć coś krótkiego, nie do końca poważnego, jakiś akcyjniak żeby się odstresować. Widziałem wcześniej tą nową wersję "Suicide Squad" a Peacemaker jest bezpośrednią kontynuacją tego filmu (za to nie ma nic wspólnego ze starą wersją Legionu Samobójców). Na szczęście oprócz punktu wyjścia, kilku postaci i mało znaczących wątków i easter eggów reszta już leci niezależnie, ale znajomość filmu bardzo się przydaje aby zrozumieć kim jest Peacemaker albo dlaczego wszyscy nienawidzą Amandy Waller. Pierwsze dwa odcinki weszły gładko ale mimo kilku porąbanych akcji nie zapowiadały jeszcze w jaką jazdę bez trzymanki zamieni się reszta serialu. Jest szybko, efektownie, brutalnie i wulgarnie ale jednocześnie śmiesznie jak cholera. Czasami to śmiech przez łzy, albo nawet łzy bez śmiechu gdy na jaw wychodzą dramatyczne zdarzenia z przeszłości, kalejdoskop uczuć, którego naprawdę się nie spodziewałem. A nie było by tego bez dobrze napisanych postaci. W ciągu tych 8 odcinków człowiek dosłownie zżywa się z tą bandą świrów. John Cena zagrał Peacemakera genialnie, pasuje do tej postaci idealnie, podobnie rozwalał mnie Vigilante albo Judomaster. Niektóre akcje albo odzywki są nie do powtórzenia ale specjalne wyróżnienie powinien dostać orzeł Orzełek - najlepszy przyjaciel Peacemakera. Fabuła jak na serial o komiksowym rodowodzie jest odpowiednio zakręcona a stawka standardowo wysoka (ratowanie świata itp.) ale nie tak złagodzona dla nastolatków jak marvele, nawet w Deadpoolu niektóre akcje by nie przeszły. Tak, to serial tylko i wyłącznie dla dorosłych a dzięki temu pierwszorzędna rozrywka bez kompromisów, jedna z najlepszych "komiksowych" produkcji jakie powstały. Polecam!
P.S. Czołówka z numerem tanecznym jest tak uroczo absurdalnie dziwna, że ani razu jej nie przewinąłem, coś pięknego.